czwartek, 4 września 2014

Rozdział 20

Nienawidzę Alexa!Wróciłam do Dawida blada oznajmiając mu,że nie najlepiej się czuję.Przeprosiłam go za to,że nie spędzę z nim tej reszty dnia.Smutny i przygnębiony wyszedł z mojego domu.Resztę dnia spędziłam raz w toalecie wymiotując,a tak naprawdę w łóżku myśląc co dalej przyniesie mi los.Zmęczona ZASNĘŁAM...
***
Obudził mnie dźwięk dzwoniącej komórki, z ulgą odetchnęłam,kiedy zobaczyłam na ekranie ZDJĘCIE Dawida.Odebrałam i usłyszałam jego melodyjny głos.
-Witaj,Skarbie.Co tam u ciebie?
-Jakoś leci,a tam?
-Czekam,aż poznasz moich rodziców i siostry.
-Masz siostry?
-I to nawet cztery: Lottie,Felicite,Daisy i Phoebe.Na pewno cię polubią.
-Aha...dobra,kiedy i gdzie mam być?
-Będę u ciebie w domu za godzinę.
-Czekam,do zobaczenia-rozłączyłam się,nie dając mu się pożegnać.
No to czas wstawać i się szykować.Podeszłam do szafy i zaczęłam w niej grzebać.Znalazłam tam TEN zestaw,ubrałam go i zeszłam na dół zjeść śniadanie.Kiedy zjadłam już posiłek,wyszłam przed dom.Niestety rozładował mi się telefon.Nagle poczułam,że ktoś oplata mnie rękami w talii,a potem ta postać zaczęła całować mi szyje.Spanikowana zaczęłam się szarpać,co tylko rozwścieczyło oprawcę i zaczął przygryzać mi skórę na szyi,pozostawiając różowy ślad.
-Puść!Kim ty w ogóle jesteś?!
-Tak szybko zapominasz,kochanie?-teraz już wiem...Adam!
Nie wiem co się stało,ale strach sparaliżował mnie i nie mogłam się ruszyć.Nigdy nie zapomnę tego feralnego dnia,pamiętam to jakby zdarzyło się wczoraj.
-Odwal się-wydusiłam,ale odzewem był gardłowy śmiech.
-Przez ciebie wszyscy mają mnie za kryminalistę.A przecież oboje wiemy,że się o to prosiłaś.Według mnie powinnaś być grzeczną dziewczynką i pójść wszystko wyjaśnić.
-Powiedziałam prawdę!-krzyknęłam rozdrażniona,a Adam obrócił mnie do siebie przodem i uderzył z liścia w twarz.
-Nie nauczyli cię dobrych manier,suko?!-krzyknął i zaczął mną potrząsać.
-Adam,nie!-płakałam,ale na niego nic nie działało,tak jak wtedy...
-Ej,ty łapy precz!-zza domu wynurzył się Dawid.
-Twój przydupas się zjawił?-puścił mnie,nareszcie.
-Zostaw mnie-odpowiedziałam szeptem.
-Do zobaczenia,zostaw otwarte drzwi-odbiegł i nagle znalazłam się w ramionach Dawida.
-Maleństwo,kto to?-zapytał zatroskany brunet.
-To mój gwałciciel-zapadała cisza.
-Obronię cię,wiesz o tym?
-Ja już nic nie wiem-wtuliłam się mocno w Dawida.
-Chodźmy już,rodzice czekają-odsunęłam się i złapałam niebieskookiego za rękę.
Poszliśmy w stronę auta,mój kochany otworzył mi drzwi i wsiadłam.Całą drogę myślałam o wizycie Adama.Skąd znał mój adres?Nie wiem,komu mam wierzyć,a komu ufać.A co jeśli tym który nasłał na mnie pana Króla jest Alex?!Jeśli chce się na mnie zemścić to mu się udało.Matko,czemu moje życie jest tak trudne.Żądając od losu miłości,dostałam same nieprzyjemności.Marcelina,Alex,a może ktoś inny mieszał się w to.Boże,proszę cię niech to się skończy.Chce zapomnieć o tym wszystkim.Gdybym miała jakieś lekarstwo na to,kupiła bym je.Czasami chciałabym zniknąć,by nikt nie mógł mnie znaleźć.Gdy tak sobie rozmyślałam w aucie rozbrzmiała piosenka:
Jestem diamentem, który zostawiłeś w kurzu.
Jestem przyszłością, którą straciłeś w przeszłości.
Wygląda na to, że nigdy nie zostanę porównana.
Nie zauważyłbyś, gdybym zniknęła.

Ukradłeś miłość, którą zachowałam dla siebie.
I obserwowałam jak dajesz ją komuś innemu. 
Ale tych blizn nie kryję już dłużej.
Znalazłam światło, które zamykasz wewnątrz.
Nie potrafiłbyś mnie pokochać, nawet gdybyś próbował.

Nadal nie jestem wystarczająco dobra?
Nadal nie jestem tak dużo warta?
Przepraszam za sposób, w jaki obróciło się moje życie. Przepraszam za uśmiech, który teraz noszę.
Chyba nadal nie jestem wystarczająco dobra.

Czy to parzy?
Wiedza, że przywykłam do tego bólu?
Czy to boli?
Wiedza, że jesteś paliwem dla mojego płomienia? 
Nie oglądaj się do tyłu, nie potrzebuję twojej skruchy.
Dzięki Bogu, że zostawiłeś moją miłość za sobą.
Nie potrafiłbyś mnie zmienić, nawet gdybyś próbował.

Nadal nie jestem wystarczająco dobra?
Nadal nie jestem tak dużo warta?
Przepraszam za sposób, w jaki obróciło się moje życie. Przepraszam za uśmiech, który teraz noszę.
Chyba nadal nie jestem wystarczająco dobra.

Schowaj swoje oszczerstwa.
Bo znam swoją wartość. 
Te rany, które zrobiłeś
Już zniknęły, nic już więcej nie zobaczysz.
Twoja miłość osłabła
A ja nigdy bym nie wygrała.
Chcesz najlepszej.
Przepraszam, bo widocznie to nie ja.
To jest wszystko czym mogę być. 

Nadal nie jestem wystarczająco dobra?
Nadal nie jestem tak dużo warta?
Przepraszam za sposób, w jaki obróciło się moje życie. Przepraszam za uśmiech, który teraz noszę.
Chyba nadal nie jestem wystarczająco dobra. 
Muszę zacząć poważnie zastanawiać się nad swoim życiem...

------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej,kochani.Musimy niestety poinformować was,że zawieszamy bloga,ponieważ szkoła itp.Egzaminy,średnia i nowa szkoła.Przykro nam,ale spoko nie długo wrócimy :* Nie opuszczajcie nas :D Bye


niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział 19

Głupie życie!Co ja mam teraz niby zrobić?!Ucieczka mi nawet nie pomoże.Mam w sobie istotę żywą,małą mnie i Alexa.Nienawidzę go!Nie dość,że zrobił mi dziecko,to jeszcze teraz się tego wypiera.Co ja powiem Dawidowi?!Dzisiaj zaprosił mnie na spacer po parku.Czym zasłużyłam sobie na tak cudownego chłopaka?Niedługo przyjedzie ciocia Emma.Dlaczego ona nie może dostać upragnionego maluszka?Wbiegłam do domu,kierując się do sypialni.Położyłam głowę na zimnej ścianie,patrzyłam przez okno,podziwiając piękne widoki.Do oczu napłynęły mi łzy,nie umiałam ich powstrzymać.Moje życie zmieniło się diametralnie,przez jedną głupią imprezę i Blacka.Od dziś to nazwisko będzie najgorszym jakie słyszałam.Ja nic nie wiem o dzieciach.Kiedyś opiekowałam się dziećmi sąsiadki,ale to było dawno.O matko,pomocy!Głupie ŁZY,co mi po tym,że płyniecie i tak to nie pomaga.Do pokoju ktoś zapukał.
-Proszę-wytarłam łzy,a do pomieszczenia wszedł Dawid.
-No to co?Gotowa?-uśmiechnął się do mnie.
-Jasne-podałam mu rękę.
-Coś mi się zdaję,że będzie super.A wiesz dlaczego?
-Hmm...?
-Bo ty ze mną będziesz,maleńka-zarumieniłam się i wyszliśmy.
Powolnym spacerkiem szliśmy wzdłuż ścieżki.Rozglądałam się w około widząc rozbawione dzieci i zatroskane matki,które stoją u ich boku.Czy ja też taka będę?Nie wiem dlaczego,ale nagle odechciało mi się spaceru.
-Ej!Co się stało?-zapytał brunet zatroskanym głosem.
-Chyba nic-odpowiedziałam Dawidowi.
-Słucham...
-Już nic-zostałam pocałowana w nos.
-Jakby coś jestem tutaj.
-Wiem...
-To co lody?
-Jak ty mnie dobrze znasz-złapałam mojego towarzysza za rękę i pobiegliśmy do pana z lodami.
Zjadłam swój zimny przysmak pierwsza przez co podjadałam go Dawidowi.Chłopak uśmiechnął się i oddał mi swojego loda.To było takie słodkie!Gdy kończyłam jedzenie smakołyku poszliśmy nad jezioro.Ukucnęłam przy nim i zanurzyłam rękę.Przypomniało mi się jak kiedyś przychodziłam tutaj z tatą.Można było się tutaj kąpać,więc mała Ada miała swoje małe koło z kaczuszką i wskakiwała do wody.Nie wierze,że niedługo ja tu będę przychodzić z moim dzieckiem,które jest Alexa.Powiem wam,że ostatnio tak bardzo go nienawidzę i co najgorsze boję się,że stracę Dawida.Kto chciałby chodzić z ciężarną?!Matko,jak to brzmi!Chce zniknąć,znaleźć się w miejscu,gdzie będę tylko ja i Dawid.
-O czym rozmyślasz,maleńka?-zapytał piękny brunet.
-O tobie-uśmiechnęłam się do niego.
-Szkoda,że kiedy o mnie myślisz jesteś smutna.
-Po prostu na początku myślałam o tacie i to mnie zmartwiło.
-A co się stało z twoimi rodzicami?
-Mama wyprowadziła się od ojca,ponieważ on ma inną-na to wspomnienie moje oczy zaszkliły się od łez.
-Maleństwo,nie chciałem-podszedł i mnie przytulił.
-To nie twoja wina.Czasami warto popłakać...
-Obiecaj mi,że mnie nie zostawisz.
-Obiecuję!Kocham cię najbardziej na świecie.
-Wiesz jak długo na to czekałem?
-A ty wiesz jak długo zbierałam się by ci to powiedzieć?
-Hmm...nie wiem.
-Osz ty!-odwróciłam się i zostałam pocałowana.
-To na przeprosiny.
-Pf...
-Oj nie drażnij mnie.
-Bo?
-Bo cię złapię i po gilgoczę.
-W snach-odsunęłam się i zaczęłam biec.
Ach...ten wiatr we włosach,kocham to.Wiecie,że dzięki Dawidowi zapomniałam o wszystkich zmartwieniach.Jest moim bohaterem!Ale teraz muszę skupić się na uciekaniu.Ukryłam się za drzewem,by na chwilę odpocząć.To był błąd.
-Mam cię!-zaczął mnie gilgotać,a ja śmiałam się jak głupia.
-Prze...Przestań!-nie mogłam nic z siebie wydusić.
-Ok-wziął mnie na ręce i przytulił.
-Kocham cię!-krzyknęłam bardzo głośno.
-Ja ciebie też-zrobiliśmy noski-noski,a potem Dawid postawił mnie na ziemi.
-To co robimy?
-Chciałbym cię zaprosić do moich rodziców,jutro na obiad-kurde,co ja mam zrobić?!
-Dobra,ale co mam ubrać-brawo Ada,gratulacje za głupotę.
-Co chcesz-słodko się uśmiechnął.
-Ok,jakoś jestem dziś przybita.Przepraszam...
-Nie ma za co.Chodź,odprowadzę cię-złapał moją dłoń.
-A wejdziesz na herbatę?
-Nie chcę się wpraszać,maleńka.
-Ty jesteś zawsze mile widziany-zaczęliśmy iść do mojego domu.
Po 15 minutach byliśmy na miejscu.Otwierając bramę zauważyłam,że ktoś zostawił list.Kurde,jest do mnie!Otworzę potem,boję się co mogę tam znaleźć.Weszliśmy do domu i położyłam klucze w koszyku,który stał na mikrofali.Zaprowadziłam Dawida do mojego pokoju,ciągle nie mogę się przyzwyczaić.Usiadłam na łóżku,a brunet położył głowę na moich kolanach.
-Marzyłem o tobie,od kiedy cię poznałem-powiedział uśmiechając się do mnie,a ja zaczęłam bawić się jego włosami.
-Kocham cię-uświadomiłam sobie jaką głupią dziewczyną jestem.
-Fajnie tak czasami posiedzieć i pogadać.No nie?
-Z tobą wszystko jest cudowne-nigdy nie myślałam,że powiem takie słowa.
Chłopak podniósł głowę i pocałował mnie.Oddałam pocałunek,a potem poszłam zrobić herbaty.Obok mnie leżał ten list.Ciekawa otworzyłam go i przeczytałam zawartość.
''Jeśli myślisz,że ci pomogę w tym niby moim dziecku to się grubo mylisz.Dopóki nie będę miał na papierze,że jestem ojcem nie licz na alimenty.Jak mogłaś być taka przebiegła.Nie wierze,że mogłem się w tobie zakochać...A.B''
Zaczęłam płakać,a potem zakręciło mi się w głowie i złapałam się blatu.Dlaczego to zawsze spada na mnie?!Nagle zrobiło mi się nie dobrze i pobiegłam do toalety.Obiecuję sobie,że urodzę to dziecko,a potem dam Alexowi to na co zasłużył...


wtorek, 1 lipca 2014

Nagroda dla Cośka :*

Dziś jestem umówiona z Julką,na koncert i nie wiem w co mam się ubrać?! Ona zawsze mnie gdzieś wyciągnie,ostatnio byłyśmy na zakupach,a raz nawet w zoo.Kocham ją no,ale proszę cię nogi mnie już bolą od ciągłego chodzenia.Dobra wezmę coś wygodnego i ładnego.TO będzie fajne.No Natalia wyglądasz spoko,tylko jeszcze włosy uczeszę i jestem gotowa.
-Gdzie się tak stroisz?-powiedziała moja siostra(czyt.diabeł wcielony) Karolina.
-Gdzieś,nie twoja sprawa.
-Uuu...mamo,a Natalia idzie do chłopaka.
-Zamknij się,małpo-do pokoju weszła moja mama.
Spojrzała na mnie i się uśmiechnęła.Och,już wiem co się zbliża.
-Wyglądasz ślicznie,tylko pamiętaj przed 23 w domu-powiedziała moja rodzicielka.
-Jasne,kocham cię-wzięłam torebkę i wybiegłam na autobus.
Wsiadłam w 98 i w 30 minut byłam już przy arenie.Spostrzegłam Julę wyglądała super,dobra idę...
Po koncercie wyszłyśmy,ale okazało się,że moja przyjaciółka musiała już uciekać.Przytuliłyśmy się na pożegnanie i Julka poszła w stronę tramwaju.
Jak ja jej zazdroszczę,że ma tak blisko do domu,za to ja będę tłukła się w autobusie.Wyjęłam telefon by sprawdzić,czy ktoś do mnie nie dzwonił.O matko za 15 minut będzie 23,mama mnie zabije.Wbiegłam w pierwszą lepszą ciemną uliczkę,lecz nagle zauważyłam,że jest tu strasznie ciemno.Pierwszy raz w życiu zaczęłam się bać i to bardzo.Wszystko wydawało się takie wielkie i straszne,czułam się jak w horrorze.Tylko żeby zaraz nie wyskoczył jakiś potwór.Hahaha ja i moja wyobraźnia.Gdy tak szłam,coś w ciemności się poruszyło.To jakaś sylwetka ludzka szła w moim kierunku.
Natalia tylko nie wpadaj w panikę nic się nie dzieje,tylko jesteś sama w wąskiej ciemnej uliczce.O matko!Nagle postać stanęła w świetle latarni.Był to młody,przystojny CHŁOPAK.Pomimo jego wyglądu budził we mnie grozę,ale ciekawiło mnie,co ode mnie chce.
-Witaj,śliczna.Co tutaj robisz,może potrzebujesz przewodnika?-uśmiechnął się do mnie łobuzersko,mierząc mnie wzrokiem.
-Cześć,dzięki za pomoc,ale się śpieszę.
-Nie przyjmuję odmowy,maleńka-przybliżył się do mnie na tyle żebym poczuła  jego perfumy.
Mogłabym patrzeć na niego wiecznie,ale z drugiej strony bałam się go jak cholera.Chłopak wziął kosmyk moich włosów i włożył mi je za ucho.Pochylił się do mojego ucha tak,że poczułam jego ciepły oddech na szyi.
-Mówiłem ci już,że uwielbiam brunetki?
-Ja muszę iść-już miałam odejść,gdy jego ręka złapała mój nadgarstek.
-Kochanie ze mną się nie zadziera i mi się nie odmawia.A teraz będziesz grzeczną dziewczynką i pójdziesz ze mną,czy ci to się podoba,czy kurwa nie!-podniósł głos,a ja cała zadrżałam.
Dlaczego mi się to stało?Nigdy nie robiłam niczego złego,pomagałam mamie,uczyłam się tyle,ile potrzeba.Dobra,koniec z tym lepiej powinnam myśleć,co zrobi ze mną ten szaleniec?!
-Tylko żadnych wykrętów kotku,bo pokaże ci mój kochany pistolet.Czy to jest kurwa jasne,bo bardzo nie lubię się powtarzać?-spojrzał na mnie wzrokiem mordercy.
-Tak-teraz miałam już pewność,że nie jest to zwykły,miły chłopak tylko szaleniec.
Chłopak dotknął mojej dłoni i zaciągnął mnie do jakiegoś starego budynku.Kurde,ale tu śmierdzi papierosami.Po kilku minutach byliśmy w pokoju razem z jakimiś 3 innymi chłopakami.
-Uu...Bieber,ale laska ci się trafiła-powiedział blondyn o niebieskich oczach.
Pomimo że chłopcy byli ładni,żaden nie dorównywał Bieberowi-bo chyba tak miał na nazwisko,sama nie wiem.
-Spierdalaj,ona jest moja.Jeśli jeden z was tknie ją choć jednym palcem to już go nie ma jasne?-chłopcy pokiwali głowami,a Bieber zaciągnął mnie na górę.
-Siadaj-powiedział wskazując na łóżko.
Posłuchałam go grzecznie i usiadłam ,ale ciągle miałam złe przeczucia.
-Jak masz na imię?-zapytałam nieśmiało.
-Powiem ci moje,jeśli ty powiesz mi swoje?
-Dobrze,jestem Natalia.
-Justin,jakieś jeszcze pytania ?
-Po co jestem ci potrzebna?
-Nie twoja kurwa sprawa-podszedł do łóżka i popchnął mnie na nie.
Ręce trzymał po obu stronach mojej głowy i  patrzył mi w oczy.Bałam się bardzo,czy ktoś mógłby mi pomóc?Wiedziałam,że nie mogę się szarpać,bo ma on pistolet.
-Proszę,puść mnie.
-Spokojnie maleńka,nie zrobię nic czego byś nie chciała-uśmiechnął się chytrze.
Nagle usta Justina dotknęły moich,a jego ręce były w moich włosach.Potem całował moją szyję i złapał moje nadgarstki,też je później całując.Kiedy Justin posadził mnie sobie na kolanach,miałam najlepszą okazję by uciec.Popchnęłam go na łóżko i zeszłam z niego.Otworzyłam drzwi i nie patrząc za siebie zaczęłam biec.Słyszałam w oddali moje imię i przeładowanie pistoletu.Oni chcą strzelać! Po cichu zaczęłam uciekać ciemną uliczką.Udało mi się odnaleźć drogę,która zaprowadziła mnie na przystanek.Otworzyłam torebkę i zobaczyłam,że jest już północ,a ja jutro idę do szkoły.Lecz kilka minut później przyjechał autobus i pojechałam do domu.W drodze myślałam o tym,co mam powiedzieć mamie,kiedy przekroczę próg drzwi.Dojechałam w 20 minut i właśnie otwierałam drzwi,gdy w nich stanęła moja rodzicielka.
-Natalia,gdzie się podziewałaś?Tak bardzo się martwiłam!-była zła,ale widać było,że poczuła ulgę widząc mnie w drzwiach.
-Um...byłyśmy trochę pospacerować i tak jakoś zleciało-uśmiechnęłam się do mamy.
-Dobra,wybaczę ci ten jeden raz,ale masz szlaban na komputer.
-Ale mamo...
-A za "ale mamo"będzie kara na telefon.
-Ok,już nic nie mówię-uff...nie jest tak źle,gdyby mama wiedziała,co stało się naprawdę to by dopiero się działo.
Później poszłam się myć,ubrałam piżamę i położyłam się spać.Mam nadzieję,że jutro będzie lepszy dzień...
Rano obudziły mnie promienie słońca oraz mój budzik w telefonie.Nienawidzę poniedziałków,ale no cóż takie życie.Wybrałam losowe ubrania i pobiegłam zjeść śniadanie.Po 30 minutach byłam gotowa,wybiegłam z domu na tramwaj.Kilka minut później byłam już w szkole po salą od j.polskiego,lecz nie opowiem nikomu o tym,co się stało wczoraj.Muszę zapomnieć...
Gdy lekcje się skończyły,wybiegłyśmy ze szkoły.Oczywiście,jak zawsze z Julką żegnałyśmy się bardzo długo.Potem poszłyśmy w inne strony,znów.Lecz,gdy szłam drogą zobaczyłam jakiegoś mężczyznę,chyba na kogoś czekał.Chwila,chwila on szedł w moją stronę.Nie,to nie może być on!
-Witaj,słoneczko.Pamiętaj ode mnie nie uciekniesz,znajdę cię nawet na pierdolonym końcu świata-jego oczy były czarne jak noc.Już wiedziałam,że tak łatwo nie ucieknę.No chyba,że wcześniej mnie zastrzeli...

piątek, 13 czerwca 2014

Konkurs :*

Cześć,to jest takie oderwanie się od opowiadania i CIĄŻY ADY,której niektórzy nie lubią (bo Alex,rozumiem :*).Proszę,was o pisanie w komentarzach piosenek,które kojarzą wam się z tym opowiadaniem.Nie chodzi o autorki :)Sprawdzam,to jak angażujecie się.Czas macie do jutra,czyli soboty (godz.21:00).Żeby potem nie było focha uprzedzam,że tym razem ten konkurs jest ważny,bo nagroda będzie bardzo fajna.Kocham was <3 Ps.Proszę się podpisywać bym wiedziała kim jesteście np.@Uśka.Do następnego :)


sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział 18

Matko,jak cudownie jest być dziewczyną Dawida.Ostatnio byliśmy na lodach,ale zaczął padać deszcz.Dawid oddał mi swoją kurtkę,abym nie zmokła.Biedaczek,był cały mokry,ale zrobił to dla mnie.Gdy wróciliśmy do domu mokrzy,brunet poszedł się wysuszyć,a do mnie zaczął dzwonić telefon.Na wyświetlaczu pokazał się Alex.Mam go w nosie,ale odbiorę.
-Słucham?-powiedziałam do chłopaka po drugiej stronie.
-Hej,Ada.Mieliśmy iść na randkę.Tylko ty nie odbierałaś,więc gdzie?
-Przepraszam,ale jestem zajęta.
-Tak,a co robisz,księżniczko?
-Nie mów tak do mnie.Spędzam czas z moim chłopakiem.
-Z kim?!Jak to?!
-Muszę kończyć.
-Ada,przecież wiesz jak mi na tym zależało.To miał być nasz czas.
-Trudno,do zobaczenia w szkole.
-Ja tego tak nie zostawię-zakończyłam rozmowę.
Do pokoju wszedł Dawid.Kiedy zapytał się,o co chodzi,powiedziałam,że dzwonił Alex.Mina mojego chłopaka była niezastąpiona.Chyba go nie lubi.Ja ostatnio mam do Alexa mieszane uczucia.Przytuliłam się do bruneta i zaczęłam mu wszystko opowiadać.Słuchał bardzo uważnie,a potem powiedział,że nie pozwoli Alexowi zrobić mi krzywdy.Mój kochany,zaczął bawić się moim naszyjnikiem.Kocham spędzać z nim czas.Bycie jego dziewczyną jest cudowne.Mój chłopak powiedział,że chce zapoznać mnie ze swoimi rodzicami.Pójdę do nich,ale się trochę wstydzę.Nie powiedziałam mu jeszcze o imprezie u Anety,może tak będzie lepiej.Niestety Dawid musiał już iść,więc pożegnaliśmy się i wyszedł.Myślę nad tym,co stanie się jutro w szkole.Poszłam się myć,a potem położyłam się do łóżka.Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.Wstałam z łóżka,zaskoczona.
-Proszę-krzyknęłam do osoby,która stała po drugiej stronie.
Drzwi otworzyły się,a do mojego pokoju wszedł Alex.Co on tutaj robi?!Chyba wyraźnie mu powiedziałam,że nie mam czasu.Jakby Dawid tu był,już mi go brakuje.
-Witaj,księżniczko.
-Po co przyszedłeś?
-Twoja mama,to bardzo miła kobieta.
-Mógłbyś nie mieszać się w moje życie osobiste.
-Dlaczego od początku mnie odpychasz?
-Nie pomyślałeś,że nie widzę dla nas przyszłości?
-Nie,widziałem w twoich oczach,że chcesz więcej niż oferuje przyjaźń.
-Śmieszne,może zostań wróżącym z oczu.
-Ada,przestań.Tak wiele dla mnie znaczysz-podszedł do mnie,a ja się odsunęłam.
-Odejdź,nie chcę być z tobą.Ile razy mam powtarzać?
-Co mam zrobić?-chłopak klęknął przede mną.
-Zostawić mnie w spokoju.
-Księżniczko,nie każ mi odejść-jego oczy się zaszkliły.
-Alex,wyjdź!-odpowiedziała mi cisza.
-Słyszysz?-chłopak wstał,otworzył drzwi i wyszedł.
Mam nadzieję,że zrozumiał.Nawet jeśli nie,to będę go unikać.Jestem zakochana w Dawidzie,Alex jest dobrym kolegą,nic więcej.Może kiedyś na jego widok motyle wariowały w moim brzuchu.Ale dziś tak nie jest.Cieszę się,że z Alexem nic mnie nie łączy.
                                                                                          ***
Mija już tydzień od kiedy Alex się do mnie nie odzywa.Mówi się trudno,ja płakać nie będę.Ile razy mogłam mu powtarzać,że jestem zajęta?Przynajmniej jeden problem mam z głowy.A właśnie mówiąc o kłopotach.Ostatnio zauważyłam,że bardzo często muszę chodzić wymiotować.Nie wiem o co chodzi,ale muszę iść z tym do lekarza.Pewnie jakieś zatrucie.Mam wizytę tuż po szkole,pójdę sama,ponieważ nie chce denerwować Dawida.Lekcje minęły szybko,więc szybko wyszłam z szkoły i poszłam w kierunku przychodni.Czekałam w poczekalni 30 minut,ponieważ było dziś wielu pacjentów.Po wielu chwilach oczekiwania,weszłam do gabinetu.
-Dzień dobry,panno Nowak-powiedziała miła lekarka.
-Witam-uśmiechnęłam się do niej.
-Jakie ma pani objawy?
-Mdłości,wymioty oraz nieregularny okres.
-Przykro mi,ale to nie jest sprawa dla mnie.
-Co to znaczy?
-Skieruję panią do ginekologa-kobieta zadzwoniła do sekretariatu.
-Dziś o godzinie 16 proszę zgłosić się do gabinetu ginekologicznego.
-Dobrze,a więc do widzenia-wyszłam z gabinetu.
O co może chodzić?Czyżbym mogła...Nie,to głupie.Teraz muszę z kimś pogadać,najlepiej z kobietą...Emma.Muszę ją przy okazji przeprosić.Wyjęłam telefon i wystukałam numer cioci.Po kilku połączeniach odebrała.
-Hallo?-powiedział głos w słuchawce.
-Cześć,ciociu.Z tej strony Ada.Tak bardzo cię przepraszam.
-Nie ma sprawy,słoneczko.Każdy ma wzloty i upadki.
-Mówiłam ci,jak bardzo cię kocham?
-Tak,ja ciebie też.Masz pozdrowienia od Maxa.
-Pozdrów go ode mnie.Ciociu?
-Tak,słońce.
-Ja zrobiłam coś złego.
-Co się stało?
-Na imprezie ja i Alex mieliśmy takie same szampany,inne niż wszyscy.Wypiłam mój myśląc,że skoro on taki ma,to jest dobry.Potem urwał mi się film i obudziłam się naga w łóżku z Alexem.Teraz wymiotuję i spóźnia mi się miesiączka.Pani doktor skierowała mnie do ginekologa.Co ja mam zrobić?
-O mój boże!Duniu musisz,jak najszybciej pójść do lekarza.
-Dobrze,ale potrzebuję kogoś do towarzystwa.Mam spotkanie o 16:00.
-Jak dla mnie powinnaś napisać do Alexa.
-No dobrze,Pa.
-Duniu,spróbuję przyjechać,ale najszybciej będę za tydzień.Sprawy biznesowe.
-Jasne,Pa.
-Do zobaczenia,skarbie-Emma się rozłączyła.
Poszłam na lody,może pozwolą mi zapomnieć o Alexie,ale przecież muszę do niego zadzwonić.Wzięłam telefon do ręki i wykręciłam numer chłopaka,który po kilku sygnałach odebrał.
-Cześć,Ada.O co chodzi?-zapytał się niebieskooki.
-Alex,musisz mi pomóc.
-Co się stało?
-Ja prawdopodobnie jestem w ciąży.
-Co ja mam z tym wspólnego?
-No,bo ja na imprezie obudziłam się w łóżku z tobą.
-Chyba żartujesz,to jest zemsta.
-Nie,mówię prawdę.
-Przestań,jak możesz.Najpierw mnie zbywasz,a teraz głupie żarty.
-Jeśli chcesz się upewnić,przyjdź na 16 do ginekologa.
-A skąd mam mieć pewność,że mnie nie wrabiasz w ojcostwo?
-Zaufaj mi,zawsze możesz zrobić testy.
-Dobra,zobaczę.Pa
-Pa-chłopak się rozłączył.
Zauważyłam,że na zegarku jest już 15:45.Muszę iść już w kierunku przychodni.Boję się tak bardzo,a co jeśli rzeczywiście jestem w ciąży,jak ja sobie poradzę.Jak zareaguje na to Dawid?!
                                                                                        ***
Z myślą, że nie może być gorzej czekałam w poczekalni.Moje serce z minuty na minutę zaczynało bić szybciej.W końcu wywołali moje nazwisko.Jeszcze raz rozejrzałam się po korytarzu,czy na pewno nie ma tam go.Lecz nie było tam już nikogo,cztery białe ściany i ja.Z duszą na ramieniu weszłam do gabinetu.Usiadłam na fotelu i nie mogłam skupić myśli ,ciągle po głowie szukałam sensownej odpowiedzi na pytanie "dlaczego mnie to spotkało?".Kobieta zaczęła mnie badać,a ja tak strasznie się bałam.Nic do mnie nie trafiało.Nagle usłyszałam słowa,które zwaliły mnie z nóg.
-Jest pani w ciąży,gratuluję-powiedziała pani doktor.
Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy.Co ja teraz mam zrobić?Wszystkie plany na przyszłość,marzenia.Nie wiem,co mam zrobić.W tym momencie uświadomiłam sobie ,że moje życie nigdy nie będzie takie samo...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Trochę późno,ale dobrze,że jest.Ada jest w ciąży!!!Do następnego <3/Uśka i Tuśka

czwartek, 5 czerwca 2014

Rozdział 17

Dedyk dla @Julii <3
Obudziłam się o 10:00,ponieważ mój budzik nie zadzwonił.Zeszłam na dół do mamy i zjadłam śniadanie.Słyszałam,że moja rodzicielka rozmawia z Emmą.Pewnie ciocia mnie teraz nienawidzi.Gdy skończyłam jeść,poszłam pooglądać sobie telewizję.
-Córeczko,nie powinnaś pójść na zakupy?-zasugerowała kobieta.
-Tak,zaraz wyciągnę Andżelikę-uśmiechnęłam się do niej.
Weszłam na górę,wzięłam telefon i wykręciłam numer Any.Ciekawe,czy odbierze?Po kilku sygnałach,odebrała.Uff...przynajmniej ona nie jest obrażona.
-Hej,Ada.Co tam?
-Cześć,pójdziesz ze mną na zakupy?
-Ok,będę za 30 minut na mieście.Spotykamy się przy fontannie,ok?
-Jasne,no to do zobaczenia.
-Do zobaczyska-rzuciłam telefon na łóżko i zaczęłam grzebać w szafie.
Najlepiej będzie,jak założę TO.Chyba tak mogę pójść.Wzięłam torebkę i zeszłam na dół.Pożegnałam się z mamą,a potem popędziłam na autobus.Udało mi się zdążyć,ale wystarczy jedna minuta,a mogłabym nie zdążyć.Wysiadłam na przystanku i poszłam w stronę fontanny.Jak zawsze wrzuciłam do niej grosika,wymyślając życzenie.Andżelika przyszła po 15 minutach,ponieważ musiała jeszcze wyjść z psem.Zaczęłyśmy chodzić po sklepach.Znalazłam super sukienkę i buty.Ana też wybrała sobie fajny ZESTAW.Zatrzymałyśmy się w kawiarni na ciastku oraz kawie.Potem ruszyłyśmy,kupować dalej.Uwielbiam spędzać czas z Aną,ona jest taka śmieszna.Gdy skończyłyśmy bieganinę,była już 20:00.Kurde,przez nią spóźnię się na imprezę.A co z Konradem?Szybko pożegnałam się z Andżeliką i pobiegłam do autobusu.Gdy dotarłam do domu,wbiegłam szybko na górę.Wyjęłam ubrania z toreb i położyłam na łóżku.Nareszcie wybrałam idealny ZESTAW.Wzięłam lokówkę i zaczęłam kręcić sobie włosy.Zeszłam na dół by pokazać się mamie.
-Wyglądasz niesamowicie,córciu-uśmiechnęła się kobieta.
Przytuliłam ją,gdy zadzwonił dzwonek.W drzwiach stał Konrad.Moja rodzicielka mu odtworzyła.Podał jej bukiet złożony z czerwonych róż.Złapałam go za rękę i wyszliśmy z mojego domu.Konrad przyjechał po mnie swoim samochodem.Na miejscu byliśmy po 20 minutach.Wyszłam z samochodu i poszliśmy do drzwi.Otworzyła nam Monika,a po przywitaniu wpuściła nas do środka.Łał,ale tutaj ładnie.Podeszłam do dziewczyny,która jest tutaj gospodarzem.TO jest Aneta?Ona koleguję się z Marceliną!Gdy obróciłam się,Konrad już znalazł sobie towarzyszkę.Teraz mam czas by podpierać ściany.Nagle wszedł Alex,kurde muszę się schować.Kilka minut później,kelnerzy zaczęli podawać kieliszki z szampanem.Lecz ja dostałam różowy,spojrzałam na innych.Spokojnie Alex też ma taki ja jak,więc musi być dobry.Wypiłam cały,jednym ciągiem.Zaczęło mi się dziwnie kręcić w głowie.O matko,muszę do toalety.Podeszłam do Anety i zapytałam się jej,gdzie jest łazienka.Dziewczyna zaprowadziła mnie do pokoju,w którym znajdowała się toaleta.Weszłam tam i zwymiotowałam.Gdy weszłam do pokoju,zobaczyłam,że stoi w nim Alex.O matko!Podszedł do mnie i zaczął mnie całować.Strasznie mi się,to podobało.Zaczęłam oddawać mu wszystkie pocałunki.Nawet nie wiem,jak to się stało,ale leżeliśmy z Alexem na łóżku.Potem wszystko potoczyło się samo.
                                                                                        ***
Obudziłam się z strasznym bólem głowy.Matko,która jest godzina?Kurde,dziewiąta.Co ja powiem mamie?Chwila,odwróciłam głowę i zobaczyłam Alexa,śpiącego obok mnie.On jest nagi i ja też!Muszę stąd jak najszybciej uciekać.Zabrałam moje rzeczy i poszłam się przebrać.Co ja wczoraj robiłam,za nic sobie nie przypomnę!Wyszłam z domu po cichu i wsiadłam do autobusu.Dojechałam do domu w kilka minut.Gdy weszłam do mieszkania,czekała tu na mnie moja rodzicielka.
-Gdzie byłaś?Martwiłam się-powiedziała moja mama.
-Zasnęłam,tam było strasznie męcząco.
-No dobra,ale więcej tak nie rób.Rozumiemy się?
-Jasne-weszłam na górę.
Przebrałam się w luźniejsze ubrania i poszłam się umyć.Za nic nie przypomnę sobie,co wczoraj robiłam.Ten dzień zleciał mi szybko.Właśnie idę spać.Jutro idę do szkoły,ciekawe czego się dowiem.
                                                                                        ***
Budzik obudził mnie o 7:45.Zbiegłam na dół i zjadłam śniadanie.Mama wzięła klucze od samochodu Emmy,który nam dała.10 minut później byłam pod budynkiem szkoły szybko pożegnałam się z moją rodzicielką.Wbiegłam do klasy,spóźniona.Czy ten dzień może być gorszy?Lekcje dłużyły się w nieskończoność,ale dało się je przeżyć.Ostatni był j.polski,którego chyba nie przeżyję,ponieważ siedzę z Alexem.Gdy zadzwonił dzwonek,usiadłam w naszej ławce.O matko,ostatni tydzień na projekt minął.Zobaczyłam,że brunet niesie ze sobą plakat.Czyżby zrobił go sam?
-Hej,piękna-przywitał się chłopak.
-Cześć,co tam?
-O widzę,że już ci przeszło-uśmiechnął się do mnie.
-Przepraszam,że tak się zachowałam.
-Nie ma sprawy.Mam tutaj nasz projekt.
-Matko,na śmierć o tym zapomniałam.
-Spokojnie,chyba dobrze go opracowałem.
-Panna Nowak i Pan Black,zaprezentujcie nam wasz projekt-podeszliśmy do tablicy i rozwinęliśmy papier.
Alex na prawdę się postarał.Ładne kolorowe rysunki i opisy.Chwila...nie mówił,że umie tak ładnie rysować.Chyba jeszcze wielu rzeczy o nim nie wiem.Po zakończeniu omawiania projektu pani postawiła nam 6.Bardzo przyda nam się ta ocena.Potem była Marcelina z Sandrą,dostały 5,ponieważ brunetka się jąkała.Dla mnie to normalne,ale widziałam,jak patrzyła na nią blondynka.Potem zadzwonił dzwonek.Ci,którzy nie prezentowali projektu,mieli zostawić go w klasie.Wyszłam na dwór i ciągle się zastanawiałam,co stało się wczoraj.Nagle dobiegł mnie głos Alexa.
-Hej,Ada.Poczekaj!-zawołał niebieskooki.
-O co chodzi?
-Mieliśmy się umówić.
-A no tak jasne.Kiedy?
-Może jutro po szkole?
-Ok,mam czas.
-No to do zobaczenia.
-Pa-zaczęłam iść w stronę domu.
Nagle zauważyłam jakąś postać idącą w moją stronę.O matko,to Dawid!Zaczęłam biec i rzuciłam mu się w ramiona.On też mnie przytulił,a potem pocałowaliśmy się.
-Ada,ja cię kocham.Nie umiem bez ciebie żyć.
-Ja też ciebie kocham.Nie zostawiaj mnie.
-Już nigdy tego nie zrobię.Ale musisz mi opowiedzieć wszystko o tym,co stało się w Paryżu.
-Ale obiecaj,że nikomu nie powiesz i to nic między nami nie zmieni.
-Jasne,Kocham Cię bez pamięci.
-Bo w Paryżu moja ciocia miała młodszego chłopaka Adama.On był strasznie nachalny...-przerwałam na chwilę,gdy przypomniałam sobie o tym ,co zrobił ten dupek.
-Spokojnie,jestem tutaj-powiedział Dawid i złapał mnie za rękę.
-Ja zostałam przez niego...zgwałcona-brunet stał z wielkimi oczami,a potem mnie przytulił.
-Obiecuję,że kiedy go spotkam,to zabiję.
-Nie musisz i tak zostanie ukarany.
-Muszę się o ciebie troszczyć,maleństwo.
-O czyżby nowe przezwisko.
-To zostanie już na zawsze.Ada,mogę się ciebie o coś spytać?
-Jasne,zawsze-chłopak spojrzał mi w oczy.
-Maleństwo,chcesz zostać moją dziewczyną?
-Tak!-krzyknęłam i pocałowałam go.
-Mam coś dla ciebie-chłopak wyjął jakieś pudełeczko,znajdował się tam TEN wisiorek.
Dawid założył mi go na szyję.Jest przepiękny,to najlepszy prezent na świecie.Co ja zrobiłam,że mam tak cudownego chłopaka jak Dawid?Przytuliłam go.
-To naszyjnik po mojej babci.Obiecaj mi,że oddasz go,kiedy przestaniesz mi ufać.
-Obiecuję,ale to nigdy się nie stanie-chłopak się uśmiechnął i złapał mnie za rękę.
Poszliśmy do mojego domu.Moje życie nabrało nareszcie sensu.Ale ciągle boję się tego,co zdarzyło się na imprezie u Anety...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
To są przeprosiny za naszą nieobecność :*Do następnego/Uśka i Tuśka

Rozdział 16

Alex patrzył na Dawida jakby on był jego największym wrogiem.Nagle brunet z prezentem,podszedł do mnie i zostałam przez niego przytulona.Nie wiedziałam,co mam zrobić.
-Wszystkiego najlepszego,kochanie-powiedział do mnie,gładząc mój policzek.
W tym samym czasie Dawid zaczął kierować się w stronę drzwi,miał wzrok skierowany w podłogę.Tak bardzo chciałabym go zatrzymać,ale co wtedy stało by się z Alexem.Gdy spojrzałam ponownie za plecy niebieskookiego,mój kochany tancerz i śpiewak zniknął.Odsunęłam się od Alexa,sama nie wiem,co mam powiedzieć.
-Ja wiem,że powinnam z tobą pogadać i wszystko wyjaśnić...-Alex przytulił mnie ponownie i wręczył mi prezent.
-Baw się dobrze,ja jutro mam swój czas,ale niech uważa-uśmiechnął się do mnie.
Nie wierzę w moje szczęście.Myślałam,że się pobiją albo coś innego,ale nie!Pocałowałam Alexa w policzek i pobiegłam szukać Dawida,lecz nigdzie go nie było.Podeszłam do Kamila,Konrada oraz Cośka.
-Widzieliście gdzieś Dawida?-zapytałam braciszka i jego przyjaciół.
-Chyba siedzi przy basenie,ale nie jestem pewna-odpowiedziała Natalia.
-To ja idę-zaczęłam przeciskać się pomiędzy ludźmi.
Co ja mam mu powiedzieć?Dobra,powiem prawdę.Jeśli mnie znienawidzi,to nie kochał mnie naprawdę.Wyszłam z domu i zobaczyłam znajomą mi sylwetkę.Podbiegłam do niego.Stał przy basenie i patrzył w wodę.
-Dawid,ja nie wiem,co mam powiedzieć-powiedziałam brunetowi.
-Jak zawsze nic.Ada,przepraszam,ale ja tak nie potrafię.Kocham Cię,pamiętaj o tym-chłopak odsunął się ode mnie.
-Co zamierzasz zrobić w takim razie?-łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
-Wyjadę i będziesz miała mnie z głowy.
-Nie możesz mnie zostawić.
-Dlaczego?Czyżby tamten chłopak ci nie wystarczał?
-Może masz rację,nie jesteśmy dla siebie stworzeni.
-Żegnaj Ada-Dawid zaczął się oddalać.
Upadłam na kolana i zaczęłam płakać.To musi być jakiś cholerny koszmar!Jak mogłam w kilka minut stracić osobę,którą tak bardzo...Kocham!Jestem niczym, zabawiłam się jego uczuciami.Wstałam i wyszłam z posiadłości cioci Emmy.Nie wiem,gdzie idę.Mijam zakochanych ludzi,którzy spędzają z sobą każdą wolną chwilę.Mój głupi telefon dzwoni.Chyba sobie o mnie przypomnieli.Wyrzucę go,nie jest mi potrzebny.Chociaż może lepiej zostawię,tak na wszelki wypadek.Muszę się napić,ale nie mam kasy.Chwila może w tych spodniach,zostało mi trochę kasy z zakupów.Są!Mam w nosie,to wszystko.Adam mnie zgwałcił,Alex ma wszystko w nosie,a Dawid nie kocha.Ciocia Emma jest zakochana,a reszta nie ma czasu.Jestem nic nie znaczącym śmieciem.Weszłam do jakiegoś sklepu i kupiłam sobie piwo.Wypiję sobie,bo nikt mi nie zabroni.Od razu czuję się lepiej,może jeszcze jedno.Matko,jak mi się kręci w głowie.Ale muszę już iść,bo wszyscy na mnie czekają.Hahahaha...ciocia i wujcio.Cholera,nie mogę iść sama.Położę się pod tym drzewkiem.To takie ekologiczne,zamieszkam tutaj.Zamknęłam oczy i odpłynęłam do krainy snów.
                                                                                      ***
Obudził mnie jakiś pan,przez niego głowa mnie boli.O matko,która jest godzina?Pewnie,nawet nie zauważyli,że wyszłam.Wracam tam by powiedzieć im,że jutro wracam do domu.Tylko jak mam tam dojść?
-Może panią podwieźć?-zapytał facet,który mnie obudził.
-Jasne-wsiadłam do jego samochodu i podałam mu adres.
Po 20 minutach byliśmy u cioci.Podziękowałam mu i odjechał.Weszłam po cichu do domu.Lecz w salonie czekała Emma i Max.O matko,mam kłopoty.
-Mogłabyś mi powiedzieć,gdzie byłaś?-zapytała ciocia.
-Pomyśleć-odpowiedziałam blondynce.
-I co wymyśliłaś?
-Wracam do domu.
-Duniu,my się o ciebie martwiliśmy.
-Tak mi przykro.
-Ada,to nie jest śmieszne.
-Śmieszni,to wy jesteście.Mam już 18 lat i was nie potrzebuję.
-Nie uważasz,że jesteś nie miła?
-A ty jesteś?Zostałam zgwałcona przez twojego byłego,bo ty nie zauważyłaś jakim gnojkiem jest.
-Duniu,nie wiedziałam.A ty wtedy się opiłaś i z nim całowałaś.
-Aha,czyli to moja wina,że mnie zgwałcił.Wszyscy jesteście okropni.Wiesz może dobrze,że nie masz dzieci,bo nie byłabyś dobrą matką.Wynoszę się stąd,mam was dość!-Emma zaczęła płakać,a Max ją przytulił.
Weszłam na górę i zaczęłam pakować moje ubrania.Złość mną kierowała,dlatego zbiłam moje zdjęcie.Może niech jeszcze powiedzą,że się Adamowi pchałam do łóżka.Nienawidzę ich,wracam do domu.Zbiegłam na dół z walizką i zamówiłam Taxi.
-Ada,proszę cię zostań.Emma jest załamana-powiedział do mnie Max.
-Przepraszam,ale mam zarezerwowane bilety-wyszłam z domu i zaczęłam czekać na Taxi.
-Ada,wyjeżdżasz?-zapytał mnie Alex.
Chwila...co on tutaj robi?!Mam go w nosie,jak mu zaraz wygarnę,to się wygnie w drugą stronę.Nienawidzę wszystkich i chcę zostać sama.
-Tak,masz coś do tego?
-Mam,mieliśmy pójść na randkę.
-Śmieszne,przez ciebie straciłam ważną osobę.Jesteś najgorszym facetem,którego poznałam!
-Jeśli nie chcesz mnie znać,to powiedz.
-Nie chcę cię znać-zaakcentowałam każde słowo.
-Mam nadzieję,że ci to przejdzie.
-Wynoś się,Bon voyage-chłopak odszedł,kiedy przyjechała moja Taxi.
Wsiadłam do niej i pojechałam na lotnisko.Znów zaczęłam płakać.Kierowca podał mi chusteczki i uśmiechnął się pocieszająco.Dlaczego muszę być samotna?Dojechaliśmy w 30 minut na lotnisko.W tym czasie pomyślałam,że sprawiłam przykrość,nie tylko Alexowi,ale także mojej kochanej Emmie.To miały być moje najlepsze ferie w życiu,a okazały się najgorsze.Chce o tym zapomnieć,zniknąć.Wsiadłam do samolotu i wzniosłam się nad Paryżem.
                                                                                      ***
Teraz jadę w Taxi do domu.Na lotnisku uporałam się z moją walizką,a nie było łatwo.Po kilku minutach byłam pod moim mieszkankiem.Ciekawe,czy rodzice są w środku?Zapukałam,a drzwi otworzyła mi jakaś kobieta.
-Przepraszam,kim pani jest?-zapytałam tej pani.
-Ada,tak?
-Tak,to ja.
-Cześć jestem twoją nową mamą-te słowa zbiły mnie z tropu.
-Jak to?
-Twoi rodzice nic ci nie powiedzieli?
-Nie,co się stało?
-Otóż,twój tata stwierdził,że nie kocha już swojej żony.
-To niemożliwe!
-Cóż mogę powiedzieć,przykro mi.
-Gdzie jest teraz mama?
-Zaraz ci podam-ciemnowłosa kobieta napisała na kartce adres.
-Pa,Ado-nie odpowiedziałam jej na to pożegnanie.
Zobaczyłam,że dom mojej mamy nie jest daleko,więc poszłam tam na piechotę.Zapukałam do drzwi,bałam się kto otworzy.Ale na szczęście była,to mama.Kiedy ją zobaczyłam całą zapłakaną,zrobiło mi się bardzo przykro.
-Mamo,Kocham Cię.Będzie dobrze-przytuliłam moją rodzicielkę.
-Wiesz już,co się stało?
-Tak,będzie dobrze-weszłyśmy do domu.
Usiadłyśmy na kanapie i mama zaczęła mi opowiadać o tym,co działo się,kiedy mnie nie było.Okazało się,że oboje stwierdzili,koniec ich związku.Ta kobieta jest zastępstwem za moją mamę.Wszystko mi się wali!Nawet nie wiem,kiedy zleciał mi dzień.Muszę iść się umyć.Zaczęłam się kąpać i myć włosy.Gdy wyszłam zauważyłam,że dostałam SMS'A.Muszę iść zapytać się mojej rodzicielki,czy mogę.Zeszłam na dół i podeszłam do mamy.
-Mamciu,czy mogę iść jutro na 21 do Anety na imprezę?
-A kto to jest Aneta?
-Kuzynka Moniki.To mogę?-zrobiłam minkę kotka ze Shreka.
-Dobrze,ale kiedy wrócisz?
-Wezmę Taxi i wrócę ok.23:30.
-No,to baw się dobrze.
-Ale to jutro.
-Wolę życzyć ci dzisiaj-poszłam na górę i odpisałam Monice.
Wysłałam SMS'A i muszę się zastanowić,kogo zaprosić.Chyba zostaje mi zaprosić Konrada.Dobra napiszę do niego SMS'A.Zgodził się,to fajnie.Jestem taka śpiąca.Dziś mój pierwszy dzień w tym domu.Dlaczego szczęście mi nie sprzyja?
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszamy,że musieliście długo czekać,ale choroba :P /Uśka i Tuśka

sobota, 31 maja 2014

Rozdział 15

Gdy wyszłyśmy z komisariatu,poczułam ulgę.O matko!Wiem,że to nie jest koniec sprawy z Adamem,ale czuję się wolna.Podczas gdy przytulałam ciocię Emmę,zobaczyłam Alexa wsiadającego do samochodu.Musiałam mu podziękować i go przeprosić,zanim wrócimy do Polski.
-Alex,stój!-krzyknęłam,a chłopak odwrócił się w moją stronę.
Akurat zdążyłam dobiec.Kurde,co ja mam powiedzieć?Przepraszam,że o mało nie zrujnowałam ci życia,bo mnie uratowałeś?Może,to był zły pomysł.
-Słucham?-powiedział niebieskooki brunet.
-Ja...przepraszam.
-Nic się nie stało.
-Ale widzę przecież.Mogłam ci zrujnować całe życie!
-Ada,ale tego nie zrobiłaś.
-Alex,co z tobą jest nie tak?!
-Może,jestem ostatnio bardzo zakochany w pewnej pięknej brunetce?
-Ciekawe,ty zakochany?
-No,widzisz.Serce nie sługa-uśmiechnął się do mnie.
-Czy mogę zrobić coś żebyś poczuł się lepiej?
-Może randka?
-Ok,kiedy?
-Jutro,wyślę ci miejsce i godzinę sms'em.
-Dobra,to do zobaczenia-nie wiem sama,jak to się stało,ale przytuliłam Alexa.
On na początku też był zdziwiony,ponieważ nie jestem osobą,która często okazuje swoje uczucia,ale później odwzajemnił przytulasa.
-Do zobaczenia-odeszłam od jego samochodu i wsiadłam do auta cioci.
                                                                  ***
-Może pójdziemy na zakupy?-zapytała mnie Emma.
-Ok,ale wstąpimy też do lodziarni.
-Niech ci będzie-ciocia zrobiła śmieszną minę.
Na miejscu byłyśmy po 10 minutach od naszej rozmowy.Nie jest w Paryżu znaleźć fajne sklepy.Chodzi mi o te najdroższe,tak wiem gdybym była tu sama,szwendała bym się po mieście godzinami szukając najtańszego sklepu.Moja rodzina nie należy do najbogatszych,ale biedni też nie jesteśmy.Dużo pomaga nam ciocia,ale teraz będzie miała na kogo wydawać pieniądze,ponieważ ma Maxa.Zawsze chciała mieć dzieci,czego bardzo jej życzę.Będę je bawiła.Kocham dzieci!Słodkie małe rączki,ten dziecinny zapach,wielkie oczki,w których widać zachwyt światem,jak nową zabawką.Trzeba im tyle pokazać,nauczyć co jest złe i dobre.Emma będzie idealną matką.Przynajmniej będzie swoim dzieciom poświęcała czas,a nie jak moi rodzice.Nawet nie wiedzą,co u mnie słychać,że już nie wspomnę o Adamie.Może,to i lepiej.Dobra,koniec tego rozmyślania,teraz czas na zakupy!Biegamy po tych sklepach bez przerwy.Aż przypomina mi się Paula.No właśnie muszę do niej zadzwonić.Super ze mnie przyjaciółka.O matko!A co z Andżeliką?!Szkoda,że nie mogę się rozdwoić.Wyjęłam telefon i wykręciłam numer Any.
-Hallo?-odezwała się moja przyjaciółka.
-Hej,Ana.Z tej strony Ada.
-Matko,kobieto wiesz ile ja cię nie widziałam!Gdzie się podziewasz i dlaczego nie dzwoniłaś tak długo?
-Jestem w Paryżu.Przepraszam,że tak długo nie dzwoniłam,ale byłam zabiegana.
-Ok,wybaczam ci.Pod warunkiem,że wszystko mi opowiesz,jak wrócisz.
-Jasne,jesteś jak Alex.
-Co?!
-Umm...już nic.To do zobaczenia.
-Aż nie mogę się doczekać-odłożyłam telefon do torebki.
-Bu...!-krzyknęła Paulina.
-Matko,chcesz żebym dostała zawału?
-Nie,ale jak ktoś jest ślepy,to takie są tego konsekwencje.
-Oj nie czepiaj się-podeszła do nas Emma.
-No to co dziewczyny,czas na lody.
-Tak!-pisnęłyśmy razem z Paulą.
Uwielbiam popołudnia z ciocią i Pauliną,musimy się spotykać częściej.Chyba zamieszkam w Paryżu,ale będę tęskniła za Aną,Dawidem,Alexem,Cośkiem,Kamilem,a nawet Konradem.O matko,a do Kamila zadzwonić,to nie łaska!Kurde,więcej ich matka nie miała.
Wyjęłam telefon,co nie obeszło uwadze Pauli.
-Uu...do chłopaka się dzwoni.
-Nie,do brata.
-Muszę go poznać.
-Sorry,ale jest zajęty.
-Ej!-uśmiechnęłam się do niej i wybrałam numer brata.
Po kilku sygnałach,ktoś odezwał się w słuchawce.
-Tak,słucham?-powiedział jakiś zachrypnięty męski głos.
-Kamil?
-Nie,Konrad.Ciebie też miło słyszeć.
-To fajnie podasz Kamila.
-Za całusa,zrobię wszystko.
-A za kopniaka?
-Pomyślę,już ci go daję.Do zobaczenia,śliczna.
-Pa,Fiołku.
-Ej!-słychać było,że Konrad podaje telefon.
-Tak?-odezwał się damski głos.
-Hej,tu Ada.
-Witaj,młoda.Dlaczego nie dzwoniłaś?-zapytała się mnie Cosiek.
-Jakoś mało czasu miałam.
-Rozumiem,musimy się spotkać.
-Oczywiście,to pewne.
-Pewnie chcesz pogadać z Kamilem,ale ostrzegam jest dziś nieznośny.
-Jakoś znosiłam,to kiedyś,zanim się wyprowadził.
-Ok,już go podaje-usłyszałam,jak mój brat podnosi niechętnie słuchawkę.
-Kto dzwoni?
-To już nawet siostry nie poznajesz?
-Ada!Kurde,jak ja cię dawno nie widziałem.Co tam słychać?
-Ogólnie dobrze.Wiem,że chcesz się spotkać.
-Łał,umiesz czytać w myślach-zaczął się śmiać.
-To jeden z moich talentów.Mam jeszcze jeden umiem poprawić humor mojemu bratu.
-I nie tylko,Dawid od kiedy do niego dzwoniłaś też chodzi szczęśliwy.
-Serio?
-No,a tak przy okazji on ma dla ciebie niespodziankę.
-Ciekawe jaką.
-Sama zobaczysz.
-Muszę kończyć.Tanie rozmowy,to nie są.
-Rozumiem.Kocham Cię,Dzidziu.
-Odezwał się,Pampersiak.
-Osz ty!Niech ja cię dorwę!
-Już się boję-rozłączyłam się i włożyłam telefon do torby.
Podeszłam do stolika gdzie siedziała Emma i Paula.Po tym jak kelner podał nam menu zamówiłam sobie lody z czekoladową polewą.Mniam...kocham je!
                                                                 *** 
Z Pauliną pochodziłyśmy jeszcze godzinkę,a potem musiała szybko jechać do domu.Ciocia zamówiła mi taksówkę i także gdzieś się zmyła.Zostałam sama.Pod dom Emmy podjechałam w 20 minut,były korki.Wyjęłam klucze i już miałam otwierać drzwi,gdy zauważyłam postać,która szła w moją stronę.O matko,boję się!A co jeśli,to Adam,który chce się zemścić?!Ręce zaczęły mi się trząść i nie mogłam wcelować kluczami do zamka.Z tego wszystkiego upuściłam je.Mam uciekać czy zostać?
-Proszę,nie rób mi krzywdy-poprosiłam tę postać.
-Nigdy w życiu bym cię nie skrzywdził,maleńka-teraz już wiem,co to za głos...Dawid!
Ale co on tutaj robi?!
-Dawid,co ty tutaj robisz?-powiedziałam chłopakowi.
Teraz już widziałam jego twarz i sylwetkę.
-Tak bardzo tęskniłem.Kocham cię,słoneczko-przytulił mnie,a ja stanęłam na palcach i  pocałowałam go w usta.
Czułam się jak pięciolatka,która właśnie skrada całusa swojemu pierwszemu chłopakowi.Te motyle i rumiane policzki.
-Mogę wejść do środka?Jeśli nie,będę tutaj stał i czekał aż nie wyjdziesz.
-Jasne,że możesz wejść-otworzyłam bramę i weszliśmy na posesję mojej cioci.
Potem weszliśmy do domu i zdjęliśmy buty.Tak się cieszę,że Dawid tutaj jest.On przyjechał tu dla mnie!
-Chodź pójdziemy do salonu-zaproponowałam przystojnemu brunetowi.
-Z tobą wszędzie-złapał mnie za rękę.
Weszliśmy do salonu i zapaliłam światło.
-NIESPODZIANKA!!!-krzyknęli ludzie z kolorowymi czapeczkami.
Nagle zaczęli śpiewać STO LAT!.No tak dziś są moje urodziny.Byli tutaj Andżelika,Paulina,Emma,Max,Konrad,Kamil,Cosiek,Monika,Bartek i mój najważniejszy gość Dawid.
-Co wy tutaj robicie?
-Pomyślałam,że fajnie będzie jak spędzisz urodziny w towarzystwie przyjaciół-powiedziała ciocia.
-To ty ich tutaj wszystkich przywiozłaś?
-Kupiłam im bilety,tylko o Dawidzie nie wiedziałam.Miło,że przyjechał-powiedziała blondynka.
Wszyscy zaczęli składać mi życzenia.Było dużo całusów,prezentów,przytulasów.To są najlepsze urodziny na świecie!Nagle do drzwi zadzwonił dzwonek.Poszłam otworzyć,ale przy wyjściu od salonu zaczepił mnie Dawid.
-Ja chce ci złożyć życzenia na osobności.Tylko my we dwoje,dobrze?-zapytał się mnie z uśmiechem.
-Jasne,tylko drzwi...
-Tym się nie przejmuj mamy tutaj służących-powiedziała Emma.
-Porywam naszą księżniczkę-złapał mnie za rękę i wyszliśmy na taras.
Księżyc świecił dziś pięknym światłem.Ta chwila była przeznaczona tylko dla nas.Zobaczyłam,że pod tarasem stoją muzycy z instrumentami.O matko!Dawid dał im znak i zaczęli grać,a on śpiewał piękną PIOSENKĘ:
''Jeśli nie powiem tego teraz, na pewno się załamię
Bo opuszczam tą, którą chciałbym zabrać
Wybacz natarczywość, ale pośpiesz się i czekaj
Moje serce zaczęło się oddzielać

Oh, Oh,
Bądź moim kochaniem
Oh,
Oh, Oh
Bądź moim kochaniem
Zaopiekuję się Tobą

Tam teraz, stabilna miłość, tak mało ich przychodzi i zostaje
Czy nie zostaniesz tą jedyną którą zawsze znałem
Kiedy tracę kontrole miasto wiruje
jesteś jedyną która wie, ty to zwalniasz

Oh, Oh,
Bądź moim kochaniem
Oh,
Oh, Oh
Bądź moim kochaniem
Zaopiekuję się Tobą
I ja zaopiekuję się Tobą

Jeśli kiedykolwiek była jakaś wątpliwość
Moja miłość staje się mi przychylna
To najbardziej niezawodnie zarzuty
Ona powiedziała najpewniej

Oh, Oh,
Bądź moim kochaniem
Zaopiekuję się Tobą
Tobą
Oh, Oh
Bądź moim kochaniem
Oh

To zawsze masz i nigdy nie zatrzymujesz
Zaczynasz czuć się jak w domu
Co moje jest twoje do odrzucenia lub wzięcia
Co moje jest twoje do zrobienia Twoim własnym

Oh, Oh,
Bądź moim kochaniem
Oh
Oh, Oh
Bądź moim kochaniem
Oh
Oh, Oh,
Bądź moim kochaniem
Oh,
Oh, Oh
Bądź moim kochaniem
Oh..."
Gdy skończył pocałował mnie w usta.Odwzajemniłam ten pocałunek,co ja zrobiłam,że dostałam tak cudownego chłopaka?Nagle orkiestra zaczęła bić nam brawo.
-Kocham Cię,jesteś dla mnie wszystkim-Dawid mnie podniósł i okręcił kilka razy.
-Zatańczymy?-zapytałam się niebieskookiego bruneta.
-Jasne,mogę prosić?-zaśmiałam się  i podałam mu rękę.
-Oczywiście-Dawid skinął głową i orkiestra zaczęła grać.
Położyłam głowę na jego torsie,nasze palce były ze sobą splecione,poruszaliśmy się w tym samym rytmie.Słyszałam bicie jego serca,to takie słodkie.
Nagle na taras wszedł Alex.
-Kochanie,właśnie...-brunet z prezentem zaniemówił.
Przestaliśmy tańczyć,odsunęłam się od mojego tancerza i spojrzałam na Dawida,a potem na Alexa.Patrzyli się na siebie jakby mieli zaraz stoczyć walkę.O matko,co ja mam teraz zrobić?!
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Taki bonus :)No dobra przyznajemy się,miałyśmy wenę :P Do następnego/Uśka i Tuśka




Rozdział 14 (Perspektywa Ady)

DEDYK dla Klaudii :*
Kursywa=Wspomnienie
Obudziły mnie szpitalne światła.Przy moim łóżku siedziała ciocia Emma oraz Max.Ciągle pamiętam ręce Alexa,które błądziły po moim ciele.Dlaczego on mi,to zrobił?Potem wyniósł mnie z domu,pewnie chciał gdzieś za mną wyjechać.Nagle zobaczyłam,że wyszedł zza pleców Maxa.Od razu wszystko znów wróciło.Nie chciałam by mnie znów dotykał.To było obrzydliwe i okropne!
-Ciociu,to on mi zrobił-zaczęłam płakać,a on stał zdziwiony.
-Duniu,to niemożliwe-powiedziała ciocia Emma.
-Sama wiem lepiej!-nagle Alex usiadł na moim łóżku.
Odsunęłam się,mam go dość!Czy nie wystarczy mu,że mnie skrzywdził?
-Kochanie,to ja-uniósł rękę,aby mnie pogłaskać po głowie.
-Nie dotykaj mnie!Wynoś się!-Max wyprowadził Alexa z sali.
Krzyczałam,kopałam,płakałam,rzucałam się,ale to nic nie dawało,ponieważ on był zbyt silny i zawzięty.Jego usta całowały moje,a ręce pozbawiały mnie ubrań.Bardzo chciałam uciec,ale nie miałam siły...Po wszystkim zaczął ubierać swoje ciuchy.Leżałam tam cała obolała.Wyszedł i zostawił mnie samą.Gdy wrócił,okrył mnie prześcieradłem i powiedział:
-Za chwilkę wrócę,nie próbuj uciekać-zostawił mnie samą i zziębniętą.Patrzyłam tylko na te szare ściany...
Wspomnienie wróciło,bałam się strasznie,a Alex był zza drzwiami.Chce już do domu!Bardzo brakuje mi Dawida.
-Chcę zostać sama-powiedziałam Emmie.
-Pamiętaj,jestem za drzwiami-uśmiechnęła się do mnie i wyszła.Zamknęłam oczy i poszłam spać.
                                                                ***
Gdy się obudziłam,wiedziałam,że muszę z kimś porozmawiać.Na szafce obok leżał mój telefon,więc wzięłam go do ręki i wybrałam numer Dawida.Tylko on umie zapewnić mi poczucie bezpieczeństwa.
-Hallo?-odezwał się chłopak.
-Cześć,Dawid.Z tej strony,Ada.
-Słoneczko,co tam słychać?-dlaczego,kiedy słyszę jego głos czuję się,tak dobrze?
-Źle,tęsknię za tobą.
-Mam kupować bilety do Paryża?
-Nie,ale po moim powrocie,musimy się spotkać.
-Obowiązkowo,Kocham Cię.
-Ja...
-Nie musisz nic mówić,rozumiem.
-Potrzebuję cię,Dawid.
-Ja ciebie też.Ada,czy kiedy do mnie ostatnio dzwoniłaś,byłaś pijana?
-Tak,masz rację.
-Czuję,że nie mówisz mi całej prawdy.
-Obiecuję,że powiem ci całą prawdę jak się spotkamy,ok?
-Dobra,trzymam cię za słowo.Kocham Cię,maleńka.
-Wiem,do zobaczenia-czy będę w stanie opowiedzieć o wszystkim Dawidowi?
Ufam mu bezgranicznie,ale boję się,co o mnie pomyśli.Podczas gdy rozmyślałam o przystojnym brunecie,ktoś zapukał do drzwi.Do sali wszedł mężczyzna w średnim wieku.Miał na sobie płaszcz,który powiesił na wieszaku.Teraz zauważyłam,że jest ubrany w mundur i ma odznakę komendanta.
-Witam,panno Nowak.Jak się pani czuje?
-Jest dobrze.Co pan tu robi?
-Otóż,jestem tutaj po to by poznać twoją wersję zdarzeń z ostatnich dni.Oczywiście,możesz odmówić składania zeznań,to zależy od ciebie.A więc jakie jest twoje stanowisko?
-Będę zeznawać.
-Dobrze,chcesz żeby ktoś ci towarzyszył?
-Nie,poradzę sobie.
-Jeśli coś będzie za trudne dla ciebie,to w każdej chwili możemy przerwać.
-Ok,jestem gotowa-mężczyzna wyjął swój notes i długopis.
-A więc zaczynamy...
                                                                ***
Matko,ten facet pytał mnie o wszystko.Dużo pytań było o Alexie.Kiedy o nim opowiadałam na moim ciele pojawiała się gęsia skórka.Pytali się też o Adama Króla.Nie mogłam skojarzyć,kto to jest.Gdy mężczyzna wyszedł,poczułam ulgę.Wytarłam łzy,ponieważ płakałam na wspomnienie tego,co zrobił mi ten dupek-Alex.Do pokoju weszła moja ciocia Emma,usiadła na łóżku i spojrzała mi w oczy.
-Duniu,czy to na prawdę zrobił Alex?
-Ile razy mam powtarzać,że to on?!
-Uspokój się,wierzę ci-ciocia mnie przytuliła.
-Nie pozwolę mu cię skrzywdzić.
-Nienawidzę szpitali!-do pokoju wszedł Max.
-Hej,Ada-powiedział do mnie.
-Cześć,Max.Co tam?
-Dobrze,przyszedłem po Emmę.Muszę jej coś ważnego powiedzieć.
-O co chodzi?Ja też chce wiedzieć-powiedziałam parze zakochanych.
-Dobrze,a więc Alex ma dobrego adwokata.Prawdopodobnie ojciec mu załatwił.
-Ale zostanie ukarany?-zapytałam się wysokiego biznesmena.
-Tak,o ile udowodnimy,że jest winny.
-Będzie trudno,ale damy radę-powiedziała ciocia i spojrzała na mnie.
                                                                ***
Nareszcie wyszłam ze szpitala.Zostało mi tylko kilka dni ferii.Musze jeszcze dziś,stawić się na komisariacie.Jadę tam z ciocią, w prawdzie już jesteśmy w drodze.Ciocia trzyma mnie za rękę.Podobno pojawiły się nowe fakty w sprawie.Gdy byłyśmy pod budynkiem,zaczęłam się bać.Przecież Alex jest przesłuchiwany także tutaj.Pomocy!
-Duniu,jestem tutaj-próbował mnie pocieszyć Emma.
Wzięłam kilka głębokich oddechów i weszłyśmy do środka.Nie jest aż tak źle jak myślałam.Czekałyśmy w poczekalni,gdy z jednego pokoju wyszli policjanci.Prowadzili Alexa zakutego w kajdanki.O matko!Szedł spokojnie,a jego wzrok skierowany był w podłogę.Nagle do poczekalni wbiegł wysoki brązowooki brunet.Chwila...ja znam tego człowieka,te oczy!Wstałam i podeszłam do niego.
-Jak mogłeś?Ty dupku!-dałam mu "z liścia"w twarz.
-Przyznaj,sama się o to prosiłaś.Oboje tego chcieliśmy.
-Nie,nigdy bym nie chciała być z kimś takim jak ty!
-Ja tak łatwo się nie poddaję-uśmiechnął się łobuzersko,gdy podszedł do mnie komisarz.
-Czy chce pani zmienić zeznania?
-Tak-poszłam z ciocią i policjantem do jakiegoś pokoju.
Od kiedy zobaczyłam Adama,wiedziałam,że to się źle skończy...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszamy,że tak długo musieliście czekać,ale choroba nie wybiera :D/Uśka i Tuśka

sobota, 24 maja 2014

Rozdział 13 (Perspektywa Alexa)

Odprowadziłem Adę pod dom,dziś było cudownie.Śmialiśmy się,rozmawialiśmy o wszystkim.Uwielbiam ją,jest idealna.Zakochałem się po uszy w tej dziewczynie.Poszedłem do mojego domku w lesie.Przyjechałem tutaj,ponieważ jest tu dużo ciekawych miejsc do zwiedzania.Muszę spotkać się jeszcze raz z Adą.Może niedługo zadzwonię,albo lepiej zrobię jej niespodziankę.
                                                              ***
Już 2 dni nie widziałem Ady,jakoś udało mi się zagospodarować ten czas,ale ciągle o niej myślę.Tak bardzo tęsknie za jej śmiechem,rozwianymi włosami,brązowymi oczami,ogólnie za nią całą.Właśnie byłem w drodze do domu pani Emmy,gdy zobaczyłem radiowóz policyjny.Co tutaj jest grane?!Wyszedłem z mojego samochodu i wbiegłem do domu,a na kanapie siedziała zapłakana pani Gold.
-Czy posądza pani kogoś konkretnego?-zapytał komisarz zrozpaczoną kobietę.
Biedaczka,nie mogła nic z siebie wydusić.Nagle poczułem,że ktoś chwyta mnie za ramię i wyprowadza z pokoju.Był to jakiś biznesmen,wywnioskowałem to po ubiorze.
-To ty jesteś Alex?
-Tak,co się stało?
-Tylko spokojnie.Ada została najprawdopodobniej porwana i nie wiemy gdzie jest oraz czy nadal żyje.
-Kurwa,jak mogę być spokojny?!Jakiś ktoś,może właśnie robi jej krzywdę!
-Posłuchaj Emma przepłakała ostatnią noc,nic nie jadła od wczoraj.Zostaw tę sprawę policji,dobrze?
-Nie,ja ją znajdę.
-Nie wiemy kim są porywacze i czego będą żądać.Uspokój się.
-Nie-wybiegłem z domu cioci Ady.
Nie wyobrażam sobie,że mogę ją stracić.Ja pierdole,niech znajdę tego pojeba,co ją porwał,a nie będzie wiedział,jak się nazywa.Muszę pomyśleć.Mam!Andżelika musi coś wiedzieć,one się przyjaźnią.Wyjąłem telefon i wybrałem numer koleżanki z klasy.Szybko odebrała.
-Słucham?-odezwała się Andżelika.
-Tutaj Alex,powiedz mi czy Ada może żaliła ci się na kogoś?Miała jakichś wrogów?
-Po co ci ta wiedza?
-Ona została porwana,muszę ją znaleźć.
-Jak to?Poczekaj mówiła coś o Marcelinie.
-Ok,dzięki-nacisnąłem czerwoną słuchawkę i włożyłem telefon do tylnej kieszeni moich spodni.
Dobra,a więc po co Marcelina by ją porywała?Nawet jeśli chodziło by o mnie to i tak Ada byłaby ze mną,a poza tym ma bogatych rodziców.Ona nie ma powodu!Chyba muszę zrobić rzecz ryzykowną,ale trudno dla Ady wszystko.Znów wyjąłem telefon i wybrałem numer,ale tym razem mojego ojca.Po pierwszym sygnale odezwała się jego sekretarka Alicja.
-Kancelaria prawna pana Blacka,w czym mogę pomóc?
-To ja Alex,podaj mi go do telefonu.
-Już łączę-poczekałem chwilę i usłyszałem głos taty.
-No mów,tylko żeby,to było ważne,bo nie mam czasu na głupoty.
-Pomożesz mi?
-A o co dokładnie ci chodzi,synu?
-O to byś kogoś sprawdził.
-Dobrze kogo?
-Zadzwonię za 15 minut-rozłączyłem się.
Teraz muszę tylko znaleźć podejrzanych,jestem jak Sherlock Holmes.Przypomnij sobie coś z tamtej nocy.Weszła do domu i nic się nie działo.Chwila...raz wszedłem do jej pokoju i uratowałem ją przed jakimś nachalnym gościem.Muszę znać jego imię i nazwisko!Wróciłem się do domu cioci Ady i wszedłem do środka.Nie było tu nikogo poza Emmą.
-Mogę wejść?-zapytałem się zapłakanej kobiety.
-To moja wina,przeze mnie ona cierpi-Emma zaczęła płakać.
-Proszę,nie płakać.Obiecuję,że ją znajdę,a tego kto to zrobił rozerwę.
-Wiedziałam,że ci na niej zależy.Od kiedy ją tu przyprowadziłeś.
-Mam pytanie,jak nazywa się ten brązowooki,brunet,co mieszkał u pani?
-Chodzi ci o mojego byłego Adama Króla?
-Dziękuję pani.
-O matko,no tak,przecież to oczywiste,że mógł to zrobić Adam-uśmiechnąłem się do kobiety,gdy nagle wszedł jej ukochany.
-Skarbie,wszystko będzie dobrze-przytulił ją i zaczęli się całować.
Wyszedłem z domu by im nie przeszkadzać.Zadzwoniłem do ojca,tym razem to on odebrał.
-Sprawdź mi Adama Króla,chcę wiedzieć o nim wszystko.
-No dobra,już szukam.
-Mam nadzieję,że coś pozwoli mi się dowiedzieć,gdzie jest Ada-pomyślałem.
-Znalazłem,jest jedynakiem,nie był karany i  ma domek obok lasu,gdzie mieszka.Coś jeszcze?
-Tyle mi wystarczy,dziękuję.
-Drobiazg synu,trzymaj się-ojciec się rozłączył.
No teraz,to ma sens.Ada raz przybiegła do mojego domu przed czymś uciekając to był Adam,który mieszka niedaleko mnie.Muszę tam,jak najszybciej jechać.Mam prawo jazdy,więc już wsiadam w mój samochód.Krążyłem obok tego lasu dużo razy zanim zauważyłem domek.Podjechałem tam i wysiadłem z auta.Jak ja mam tam wejść?!Podszedłem do drzwi i o dziwo były otwarte.Wszedłem do środka i krzyknąłem imię mojej ukochanej,ale nie otrzymałem odpowiedzi.Obszedłem cały dom i już miałem się poddać gdy zauważyłem,że jest tutaj jakaś podziemna piwnica.Powoli skierowałem się w stronę tych drzwi.Otworzyłem je tak cicho,jak mogłem.Gdy wszedłem,zobaczyłem łóżko,a na nim leżała...Ada!Kurwa,była zawinięta tylko w prześcieradło.Jak dorwę tego zjeba,to mu nogi z dupy powyrywam.Co on jej do jasnej cholery zrobił?!Wziąłem ją na ręce,a ona na chwilę otworzyła oczy.Była zmęczona i miała siniaki oraz czerwony policzek.Wyniosłem ją z tego przeklętego domu i zaniosłem do mojego auta.Odjechałem z piskiem opon.
                                                               ***
Zaniosłem ją do szpitala,gdzie fachowo się nią zajmą.Czekałem w poczekalni na doktora oraz Emmę i Maxa.Gdy przyszli pani Gold wypytywała mnie o wszystko.A pan komisarz kazał zgłosić mi się na przesłuchanie.Jakoś teraz,to nie było najważniejsze,liczyła się tylko ona.Nagle wyszedł doktor,od razu do niego poszliśmy.
-Proszę pana,co z nią?-Max spytał doktora.
-Niestety,nie mam dobrych wiadomości.Panna Nowak została brutalnie zgwałcona-czas jakby stanął w miejscu.
-Zabiję sukinsyna-powiedziałem do siebie,ale to nie obeszło uwadze Emmy i Maxa.
-Spokojnie,on zapłaci za wszystko-powiedział Max.
Mówił,to ze spokojem,ale widać było,że troszczył się o Emmę i Adę.A ja miałem ochotę dorwać Adama,za to co zrobił.
-Mogą państwo odwiedzić chorą,właśnie się budzi-powiedział do nas doktor.
Poszliśmy do jej sali,wziąłem głęboki oddech i wszedłem.Te wszystkie aparatury i inne,to było starsze.Spojrzałem na Adę,właśnie się budziła.
Pamiętaj uśmiechaj się do niej jakby nic się nie stało.Otworzyła oczy i spojrzała na nas,lecz widać było w nich przerażenie.
-Ada,to ja twoja ciocia Emma-piękna brunetka spojrzała na nią ,ale nic nie powiedziała.
-Pamiętaj kochanie spokojnie-Max pogładził Emmę po ramieniu.
Na reszcie odważyłem się podejść do jej łóżka.Jej oczy podwoiły swój rozmiar,gdy stanąłem przy rogu szpitalnego posłania.Co się dzieje?!
-Ada,co się dzieje?-zapytała się jej Emma.
-Odejdź,nie dotykaj mnie!-krzyknęła Ada,patrząc na mnie.
Zawinęła się w kulkę i zaczęła płakać,prosząc bym odszedł.Kurwa,co jest?!
-Duniu,mi możesz wszystko powiedzieć-blondynka pogłaskała Adę po głowie.
-Ciociu,to on mi to zrobił-jej płacz się nasilił,a palcem wskazała na mnie.W tamtej chwili moje serce rozpadło się na miliony kawałków...


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiemy,że ten rozdział jest wstrząsający.Coż możemy powiedzieć:Do nastepnego:*/Uśka i Tuśka

środa, 21 maja 2014

Rozdział 12

Wstałam wcześnie rano,a dokładnie zostałam obudzona przez zapach czekolady.Gdy zeszłam na dół,zobaczyłam Maxa,który piekł ciasto z Emmą.Bawili się cudownie,nawet nie zauważyli,że weszłam do kuchni.Dlaczego wszyscy wokół mnie są tacy szczęśliwi,a ja nie?
-Hej-powiedziałam do dwójki,która wyglądała jak zakochani.
-Cześć-odpowiedzieli w tej samej chwili.
Nagle zadzwonił mój telefon,odebrałam go.Dzwoniła Paulina.
-Hej Ada,idziemy gdzieś?
-Dobra,za ile mam być gotowa?
-10 minut i jestem u ciebie pod domem.
-Ok,idę się szykować-odłożyłam telefon i pobiegłam na górę ubrać się w jakiś fajny STRÓJ.
Po 10 minutach wyszłam z domu i spotkałam Paulę.Przywitałyśmy się i poszłyśmy na zakupy.Paula to prawdziwy zakupoholik.Matko,ja nigdy tyle ciuchów nie miałam,co ona kupiła jednego dnia.Jestem taka zmęczona,a ona lata po sklepach jak opętana.Musiałam odpocząć,dlatego poszłyśmy do pobliskiej kawiarni.
-O mój Boże,Ada kiedy ty jadłaś?
-Wczoraj,śniadanie-matko,nie potrzebuję opiekunki.
-Ja biorę kawę i tosty-powiedziałam przyjaciółce.
-A ja kawę i naleśniki-uśmiechnęła się do mnie.
Gdy nasze dania już zostały dostarczone,to zaczęłyśmy jeść.Mniam...to jest takie pyszne.Gdy delektowałam się smakiem tostów do kawiarni wszedł...Alex!Ale nie był sam,towarzyszyła mu TAMTA dziewczyna,cała roześmiana.Tak,on rzeczywiście mnie kocha.Po moich policzkach zleciały długo wyczekiwane łzy.Chciałam tam podejść i powiedzieć mu co czuję,ale nie chcę robić wstydu mojej przyjaciółce.Schowałam się za menu,gdy nagle on wstał i zaczął iść w moją stronę.
-Czy mogę się dosiąść?-zapytał się Alex.
-Jasne-odpowiedziała Paula i wstała.
-Ja muszę na chwilę wyjść,ważny telefon-najlepsze jest to,że ona ma rozładowany telefon.
-Ada,posłuchaj ja nie mogę o tobie zapomnieć.Gdy myślę o twoim głosie i niewinności,wariuję.Ona nic dla mnie nie znaczy,naprawdę.Obiecuję,że jeśli dasz mi szansę,to wykorzystam ją dobrze.
-Dam ci szansę.
-Tak?
-Jasne,dam ci szansę na to byś sobie poszedł,zanim się wścieknę.
-Kochasz mnie?
-Nie chce o tym gadać.
-Ada,powiedz,że mnie nie kochasz,a odejdę.
-Nie mogę-chłopak nachylił się i mnie pocałował.
Zamiast to przerwać,ja go całowałam.Był teraz tylko on i ja.Nie chcę tego przerywać,ta chwila jest magiczna.Oderwaliśmy się od siebie i patrzyliśmy sobie w oczy.
-Kocham cię
-Ja...
-Nie musisz nic mówić,ja wiem.Idziemy gdzieś?
-Jestem na spotkaniu z przyjaciółką.
-Ja,też.Możemy się ładnie pożegnać i wyjść-uśmiechnął się do mnie.
-Ok,zgadzam się-złapałam jego rękę.
-Przepraszam,ale ja idę.
-No to pa-powiedziała blondyna.
Wyszliśmy na dwór i zobaczyliśmy,że Paula macha mi na pożegnanie i wsiada do auta.No to mam Alexa na wyłączność.
-No to co robimy?
-Lody i cudowna rozmowa?
-Niech będzie-popędziliśmy do parku,trzymając się za ręce.
Alex kupił mi 3 gałki lodów,mieliśmy dużo czasu dla siebie.
-Gadałeś z Bartkiem?Co u niego?
-Spoko,Monika się nim dobrze zajmuje.A co u Andżeliki?
-O matko,tak dawno z nią nie gadałam.
-Kiedy wracasz do Polski?
-Chyba niedługo.Paryż jest uroczy,ale kocham mój dom.
-Rozumiem,poczekaj masz coś w kąciku ust.
-Co?-nie zdążyłam nawet tego wytrzeć,bo Alex mnie pocałował.
-Kocham cię,Ada!
-Cii...bo ktoś usłyszy.
-I o to chodzi.
-Wiesz,że jesteś nie możliwy?
-A ty piękna.
-Nie prawda.
-Prawda,ze mną nie wygrasz-zaczęliśmy krążyć po parku...
-Matko,która już godzina?-zapytałam Alexa.
-Chyba 21,ale mogę cię odprowadzić.
-Nie trzeba.
-Ja chcę wiedzieć,że jesteś bezpieczna.
-Przy tobie zawsze,panie kapitanie.
-No to dzwonię po mojego kierowcę.
-Jak wolisz-uśmiechnęłam się do niego.
Po 15 minutach przyjechała limuzyna,ach...jaka piękna.Weszłam do środka i odjechaliśmy.
Gdy dojechaliśmy do domu Emmy,zauważyłam,że nikogo nie ma.Zakochani poszli pewnie na romantyczną kolację.Wysiadłam z limuzyny i stanęłam przed bramą.
-No to cześć-powiedziałam Alexowi.
-A może coś mi się należy na pożegnanie?-zasugerował niebieskooki chłopak.
-No dobrze-przytuliłam się do Alexa,ta noc jest cudowna.
-Kocham cię,do zobaczenia-pożegnał się ze mną pan Black.
Otworzyłam bramę i weszłam na posesję mojej cioci.Jestem strasznie zmęczona,chyba będę spała cały dzień.Weszłam do domu i rzuciłam torbę na podłogę.Nagle usłyszałam jakieś szuranie,boję się.IDĘ to sprawdzić.Weszłam do pokoju gościnnego,ale tam nikogo nie było.Mam chyba jakąś wybujałą wyobraźnię.Już chciałam iść,gdy nagle poczułam,że ktoś mnie złapał i przyłożył mi mokrą szmatkę do ust.Krzyczę,ale nikt mnie nie słyszy,nagle czuję się senna.Tylko nie to,upadam i czuję parę rąk,która mnie łapie.Gdy się obudziłam,zobaczyłam,że jestem w jakimś ciemnym pomieszczeniu.Przywiązano mnie do krzesła i mam zakneblowane usta.Nagle coś porusza się w oddali,to jakaś sylwetka.
-No to co,zabawimy się,maleńka?-jego oczy były ciemne jak noc.
Jego jedna dłoń powędrowała do moich włosów.Rozwiązał mi szmatkę na ustach,a ja naplułam mu w twarz.Starł moją ślinę i założył mi znów tą cholerną ścierkę.Uniósł rękę i z drwiącym uśmiechem,uderzył mnie w twarz.Do moich oczu napłynęły słone ŁZY.
-Bądź grzeczna,bo nie chcę ci zepsuć tak ładnej buźki-przez moje ciało przeszedł dreszcz.Nagle on pociągnął mnie za włosy.
-Ja zawsze dostaję,to czego chcę-zaczął całować moją szyję...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziękujemy,za miłe komentarze i teraz też prosimy by KOMENTOWAĆ :D Kochamy was <3 Ask Ady : http://ask.fm/NiusiaNowak Do następnego /Uśka i Tuśka

sobota, 17 maja 2014

Rozdział 11

Dedyk dla Moniki :*
Do domu Adama dojechaliśmy po 20 minutach.Chłopak pomógł mi wysiąść z auta,później złapał mnie za rękę.Weszliśmy do środka i Adam podniósł mnie i zaniósł do sypialni.Brunet położył mnie na łóżku,potem zdjął marynarkę.
-Uwielbiam cię,Ada-zaczęliśmy się całować.
Obrócił nas tak,że to ja byłam na górze.Zaczęłam odpinać guziki od koszuli Adama,a on siłował się z moim suwakiem.Już miałam zdjąć koszulę chłopaka,gdy przypomniała mi się Emma.Co ja robię?!Ona jest taka szczęśliwa,nienawidzę go!Zeszłam z Adama i dałam mu "z liścia" w twarz.
-Kurwa,co się stało?-spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem.
-Nienawidzę cię!
-Nagle mnie nienawidzisz,ciekawe...
-No widzisz-chciałam zapiąć sukienkę,gdy poczułam jak Adam pociągnął mnie do siebie.
-Puść mnie!
-Kotku,jak coś zaczynasz to kończ.
-Nie-zaczęłam się szarpać i rzucać.
-Uspokój się-położył mnie na łóżku i oparł się rękami po obu stronach mojej głowy.
Całował mnie,przy tym zdejmując mi sukienkę.Czuję się taka opuszczona,wołam "Pomocy!",ale nie słyszę odpowiedzi.Dawid,gdzie jesteś?Potrzebuję cię.
-Nie,proszę-zaczęłam łkać.
-Zamknij się-chciałam zapaść się pod ziemię,uciec.
Lecz nagle zadzwonił telefon Adama.Chłopak wstał i wyszedł porozmawiać.Podniosłam się z łóżka i włożyłam sukienkę.Muszę uciekać!Otworzyłam powoli drzwi i rozejrzałam się,nikogo nie było.Zaczęłam biec nie patrząc gdzie,teraz chciałam się stamtąd wydostać za wszelką cenę.Słyszałam,jak Adam wołał:"Ada,wracaj i tak cię dopadnę".Wbiegłam do lasu obok domu narzeczonego mojej cioci.Zauważyłam domek przy jeziorku,chyba był przez kogoś zamieszkiwany.Poproszę o chwilowy postój,bo nie mam już siły.Zapukałam do drzwi,które po kilku minutach się otworzyły.Nie wierzę własnym oczom w drzwiach stoi...
-Witam,w czym mogę...Ada to ty?!-patrzyłam na niego wielkimi oczami.
-Alex?
-Na to wygląda-uśmiechnął się do mnie.O matko,tak bardzo chce mi się spać.
-Mogę na chwilę się położyć?
-No jasne,chodź-Alex zaprowadził mnie do jednej ze sypialni.
-Dziękuję.
-Nie ma za co-uśmiechnął się do mnie,a ja poszłam spać...
Gdy wstałam,było już późno.Chyba spałam cały dzień.Weszłam do kuchni,a tam zastałam jakąś DZIEWCZYNĘ.Ale wiecie,co było w tym najgorsze?Otóż to,że Alex się z nią całował!Ja mu zeszłam z drogi,a on zdradza Marcelinę.
-Ada,już wstałaś?-odsunął się od dziewczyny.
Chce mi się płakać,dlaczego?Przecież mówił,że coś dla niego znaczę.Jaka ja jestem głupia!
-Ja już wychodzę-poszłam do pokoju złapałam moją torbę i wyszłam.
Co ja sobie myślałam?Chłopak taki jak Alex nigdy mnie nie polubi!Nagle poczułam,że ktoś łapie mnie za nadgarstek.
-Daj mi się wytłumaczyć,proszę.
-Idź,nie chcę cię znać.
-Proszę,Ada.Tak bardzo mi na tobie zależy-zaczęłam się złośliwie śmiać.
-Nie rozśmieszaj mnie.Na Marcelinie ci też zależało.No ale czekaj,teraz całujesz się z jakąś dziewczyną.Jak możesz?!
-Nawet nie dasz mi wytłumaczyć.Zerwałem z Marceliną,bo widziałem ją z jakimś chłopakiem.A ty sama powiedziałaś,że pomiędzy nami nic nie będzie.Więc nie powinnaś mieć o mnie tak złego zdania.
-Ja powiedziałam tak,bo byłeś z Marceliną.Jak ja mam ci zaufać?!
-Daj mi drugą szansę.
-Chyba...-nie dokończyłam,ponieważ Alex mnie pocałował.
Odepchnęłam go,mam już dość!
-Zostaw mnie,to nie ma sensu.Jesteś próżnym i egoistycznym człowiekiem.Nie zasługujesz na czyjąś miłość,a tym bardziej na moją.
-Dlaczego mnie odrzucasz?
-Bo mam kogoś innego!
-Jeśli go spotkam,to niech ucieka.
-Odejdź,nie potrzebuje cię do szczęścia-zaczęłam iść przez ciemny las.
Było tak strasznie,ale nareszcie byłam sama,w mojej ciemności i smutku.Potknęłam się o jakąś gałąź,a potem upadłam.Zwinęłam się w kulkę i zamknęłam oczy.Niech się o mnie trochę pomartwią.Wiem jedno,kiedy zobaczę ciocię od razu powiem jej o Adamie,a potem wrócę do domu,bo to mnie przytłacza...
Obudziłam się w domu cioci Emmy.Co ja tutaj robię?!Nagle do pokoju weszła ciocia.
-Duniu,tak bardzo się cieszę,że się obudziłaś.Wszyscy czekaliśmy tu aż to się stanie.
-Ale jak ja się tu znalazłam?
-Alex cię tu przyniósł,był bardzo smutny.On cię naprawdę kocha.
-Mylisz się,pierwszy raz nie masz racji.
-Och Duniu,co się stało?
-Adam,ciociu on nie jest dla ciebie.
-Ależ tak.My się kochamy.
-Ciociu ja wczoraj byłam u Adama.
-Jak to możliwe?
-Opiłam się wczoraj,czego bardzo żałuję,ale to nie jest ważne.Ja całowałam się z Adamem.Już wtedy,gdy byłam w parku on był zbyt nachalny.
-Nie,to niemożliwe.
-Jak chcesz,to go tu zawołaj i się go obie zapytamy,a poza tym Paula może potwierdzić.
-Adam!-chłopak wszedł do pokoju.
-No widzę,że nasz śpiąca królewna się obudziła-uśmiechnął się do mnie.
-Przyznaj się ty dupku!-krzyknęłam do niego,a ciocia stała nieruchomo.
-Przyznaję,że mi się podobasz.Wiesz Emma znudził mi się już ten teatrzyk.Sorry,ale nie gustuję w starszych kobietach.Zrywam z tobą,kotku-moja ciocia do niego podeszła rzuciła w niego pierścionkiem zaręczynowym i spoliczkowała go 2-krotnie.Potem wybiegła z pokoju,płakała przez
niego.Podszedł do mojego łóżka.
-Kończymy,to co zaczęliśmy?
-Pomocy!-krzyknęłam,czekając na pomoc.
-Cii...-nagle do pokoju wbiegł zdenerwowany Alex,złapał Adama i zaczął bić.
-Dotknij ją jeszcze raz,a obiecuje,że matka cię nie pozna-puścił go.
Adam był cały obity.Czy ja prosiłam go o pomoc?!
-Ada,coś ci zrobił?
-To nie twoja sprawa.Powiedziałam,że masz się ode mnie odczepić.
-Przepraszam,że cię uratowałem.
-Gdyby nie ty,zrobił by to ktoś inny.A teraz idź,nie chce cię widzieć-odwróciłam się do niego plecami.
-Kocham cię,dlatego pozwolę ci odejść.
-Dziękuje.
-Żegnaj Ada.
-Pa-słyszałam tylko,jak drzwi się zamykają.
Jakoś nie było mi przykro,to on całował się z tamtą dziewczyną przy mnie.To strasznie bolało,ale co z tego,moje uczucia się nic nie liczą.Muszę znaleźć ciocię.Wyszłam z łóżka,założyłam buty i zeszłam na dół.Zobaczyłam wielu ludzi,czekali aż się obudzę.
-Niespodzianka!-krzyknęli,a ja widziałam,jak Alex otwiera drzwi i wychodzi.
Przepchałam się przez tłum ludzi i wyszłam z domu.Zobaczyłam,że ciocia siedzi przy basenie.Podeszłam do niej i ją przytuliłam.
-Dlaczego ja nigdy nie mogę być szczęśliwa?-powiedziała Emma.
-Ja mam identycznie.Ale ciociu jest tyle facetów,co chce z tobą być.Po prostu nie zdajesz sobie z tego sprawy.
-Tak,na przykład kto?
-Max Smith,wiesz jak on na ciebie patrzy?
-Naprawdę,myślałam,że nie mam u niego szans.
-Zawsze warto spróbować.
-Bo kto nie próbuje,nie zyskuje-uśmiechnęła się do mnie ciocia.
Siedziałyśmy tam jeszcze chwilę,potem poszłyśmy do gości...
Nareszcie te ferie stały się fajne,ale szkoda,że niedługo się kończą.Najgorsze w tym wszystkim jest to,że wspomnienia wracają w migawkach jak kalejdoskop,ale on nie...


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kochani wiemy,że ten rozdział jest smutny,no ale niestety :* Trzymajcie się,będzie dobrze.Do następnego :D Ps.Ada ma już aska :http://ask.fm/NiusiaNowak /Uśka i Tuśka