sobota, 31 maja 2014

Rozdział 15

Gdy wyszłyśmy z komisariatu,poczułam ulgę.O matko!Wiem,że to nie jest koniec sprawy z Adamem,ale czuję się wolna.Podczas gdy przytulałam ciocię Emmę,zobaczyłam Alexa wsiadającego do samochodu.Musiałam mu podziękować i go przeprosić,zanim wrócimy do Polski.
-Alex,stój!-krzyknęłam,a chłopak odwrócił się w moją stronę.
Akurat zdążyłam dobiec.Kurde,co ja mam powiedzieć?Przepraszam,że o mało nie zrujnowałam ci życia,bo mnie uratowałeś?Może,to był zły pomysł.
-Słucham?-powiedział niebieskooki brunet.
-Ja...przepraszam.
-Nic się nie stało.
-Ale widzę przecież.Mogłam ci zrujnować całe życie!
-Ada,ale tego nie zrobiłaś.
-Alex,co z tobą jest nie tak?!
-Może,jestem ostatnio bardzo zakochany w pewnej pięknej brunetce?
-Ciekawe,ty zakochany?
-No,widzisz.Serce nie sługa-uśmiechnął się do mnie.
-Czy mogę zrobić coś żebyś poczuł się lepiej?
-Może randka?
-Ok,kiedy?
-Jutro,wyślę ci miejsce i godzinę sms'em.
-Dobra,to do zobaczenia-nie wiem sama,jak to się stało,ale przytuliłam Alexa.
On na początku też był zdziwiony,ponieważ nie jestem osobą,która często okazuje swoje uczucia,ale później odwzajemnił przytulasa.
-Do zobaczenia-odeszłam od jego samochodu i wsiadłam do auta cioci.
                                                                  ***
-Może pójdziemy na zakupy?-zapytała mnie Emma.
-Ok,ale wstąpimy też do lodziarni.
-Niech ci będzie-ciocia zrobiła śmieszną minę.
Na miejscu byłyśmy po 10 minutach od naszej rozmowy.Nie jest w Paryżu znaleźć fajne sklepy.Chodzi mi o te najdroższe,tak wiem gdybym była tu sama,szwendała bym się po mieście godzinami szukając najtańszego sklepu.Moja rodzina nie należy do najbogatszych,ale biedni też nie jesteśmy.Dużo pomaga nam ciocia,ale teraz będzie miała na kogo wydawać pieniądze,ponieważ ma Maxa.Zawsze chciała mieć dzieci,czego bardzo jej życzę.Będę je bawiła.Kocham dzieci!Słodkie małe rączki,ten dziecinny zapach,wielkie oczki,w których widać zachwyt światem,jak nową zabawką.Trzeba im tyle pokazać,nauczyć co jest złe i dobre.Emma będzie idealną matką.Przynajmniej będzie swoim dzieciom poświęcała czas,a nie jak moi rodzice.Nawet nie wiedzą,co u mnie słychać,że już nie wspomnę o Adamie.Może,to i lepiej.Dobra,koniec tego rozmyślania,teraz czas na zakupy!Biegamy po tych sklepach bez przerwy.Aż przypomina mi się Paula.No właśnie muszę do niej zadzwonić.Super ze mnie przyjaciółka.O matko!A co z Andżeliką?!Szkoda,że nie mogę się rozdwoić.Wyjęłam telefon i wykręciłam numer Any.
-Hallo?-odezwała się moja przyjaciółka.
-Hej,Ana.Z tej strony Ada.
-Matko,kobieto wiesz ile ja cię nie widziałam!Gdzie się podziewasz i dlaczego nie dzwoniłaś tak długo?
-Jestem w Paryżu.Przepraszam,że tak długo nie dzwoniłam,ale byłam zabiegana.
-Ok,wybaczam ci.Pod warunkiem,że wszystko mi opowiesz,jak wrócisz.
-Jasne,jesteś jak Alex.
-Co?!
-Umm...już nic.To do zobaczenia.
-Aż nie mogę się doczekać-odłożyłam telefon do torebki.
-Bu...!-krzyknęła Paulina.
-Matko,chcesz żebym dostała zawału?
-Nie,ale jak ktoś jest ślepy,to takie są tego konsekwencje.
-Oj nie czepiaj się-podeszła do nas Emma.
-No to co dziewczyny,czas na lody.
-Tak!-pisnęłyśmy razem z Paulą.
Uwielbiam popołudnia z ciocią i Pauliną,musimy się spotykać częściej.Chyba zamieszkam w Paryżu,ale będę tęskniła za Aną,Dawidem,Alexem,Cośkiem,Kamilem,a nawet Konradem.O matko,a do Kamila zadzwonić,to nie łaska!Kurde,więcej ich matka nie miała.
Wyjęłam telefon,co nie obeszło uwadze Pauli.
-Uu...do chłopaka się dzwoni.
-Nie,do brata.
-Muszę go poznać.
-Sorry,ale jest zajęty.
-Ej!-uśmiechnęłam się do niej i wybrałam numer brata.
Po kilku sygnałach,ktoś odezwał się w słuchawce.
-Tak,słucham?-powiedział jakiś zachrypnięty męski głos.
-Kamil?
-Nie,Konrad.Ciebie też miło słyszeć.
-To fajnie podasz Kamila.
-Za całusa,zrobię wszystko.
-A za kopniaka?
-Pomyślę,już ci go daję.Do zobaczenia,śliczna.
-Pa,Fiołku.
-Ej!-słychać było,że Konrad podaje telefon.
-Tak?-odezwał się damski głos.
-Hej,tu Ada.
-Witaj,młoda.Dlaczego nie dzwoniłaś?-zapytała się mnie Cosiek.
-Jakoś mało czasu miałam.
-Rozumiem,musimy się spotkać.
-Oczywiście,to pewne.
-Pewnie chcesz pogadać z Kamilem,ale ostrzegam jest dziś nieznośny.
-Jakoś znosiłam,to kiedyś,zanim się wyprowadził.
-Ok,już go podaje-usłyszałam,jak mój brat podnosi niechętnie słuchawkę.
-Kto dzwoni?
-To już nawet siostry nie poznajesz?
-Ada!Kurde,jak ja cię dawno nie widziałem.Co tam słychać?
-Ogólnie dobrze.Wiem,że chcesz się spotkać.
-Łał,umiesz czytać w myślach-zaczął się śmiać.
-To jeden z moich talentów.Mam jeszcze jeden umiem poprawić humor mojemu bratu.
-I nie tylko,Dawid od kiedy do niego dzwoniłaś też chodzi szczęśliwy.
-Serio?
-No,a tak przy okazji on ma dla ciebie niespodziankę.
-Ciekawe jaką.
-Sama zobaczysz.
-Muszę kończyć.Tanie rozmowy,to nie są.
-Rozumiem.Kocham Cię,Dzidziu.
-Odezwał się,Pampersiak.
-Osz ty!Niech ja cię dorwę!
-Już się boję-rozłączyłam się i włożyłam telefon do torby.
Podeszłam do stolika gdzie siedziała Emma i Paula.Po tym jak kelner podał nam menu zamówiłam sobie lody z czekoladową polewą.Mniam...kocham je!
                                                                 *** 
Z Pauliną pochodziłyśmy jeszcze godzinkę,a potem musiała szybko jechać do domu.Ciocia zamówiła mi taksówkę i także gdzieś się zmyła.Zostałam sama.Pod dom Emmy podjechałam w 20 minut,były korki.Wyjęłam klucze i już miałam otwierać drzwi,gdy zauważyłam postać,która szła w moją stronę.O matko,boję się!A co jeśli,to Adam,który chce się zemścić?!Ręce zaczęły mi się trząść i nie mogłam wcelować kluczami do zamka.Z tego wszystkiego upuściłam je.Mam uciekać czy zostać?
-Proszę,nie rób mi krzywdy-poprosiłam tę postać.
-Nigdy w życiu bym cię nie skrzywdził,maleńka-teraz już wiem,co to za głos...Dawid!
Ale co on tutaj robi?!
-Dawid,co ty tutaj robisz?-powiedziałam chłopakowi.
Teraz już widziałam jego twarz i sylwetkę.
-Tak bardzo tęskniłem.Kocham cię,słoneczko-przytulił mnie,a ja stanęłam na palcach i  pocałowałam go w usta.
Czułam się jak pięciolatka,która właśnie skrada całusa swojemu pierwszemu chłopakowi.Te motyle i rumiane policzki.
-Mogę wejść do środka?Jeśli nie,będę tutaj stał i czekał aż nie wyjdziesz.
-Jasne,że możesz wejść-otworzyłam bramę i weszliśmy na posesję mojej cioci.
Potem weszliśmy do domu i zdjęliśmy buty.Tak się cieszę,że Dawid tutaj jest.On przyjechał tu dla mnie!
-Chodź pójdziemy do salonu-zaproponowałam przystojnemu brunetowi.
-Z tobą wszędzie-złapał mnie za rękę.
Weszliśmy do salonu i zapaliłam światło.
-NIESPODZIANKA!!!-krzyknęli ludzie z kolorowymi czapeczkami.
Nagle zaczęli śpiewać STO LAT!.No tak dziś są moje urodziny.Byli tutaj Andżelika,Paulina,Emma,Max,Konrad,Kamil,Cosiek,Monika,Bartek i mój najważniejszy gość Dawid.
-Co wy tutaj robicie?
-Pomyślałam,że fajnie będzie jak spędzisz urodziny w towarzystwie przyjaciół-powiedziała ciocia.
-To ty ich tutaj wszystkich przywiozłaś?
-Kupiłam im bilety,tylko o Dawidzie nie wiedziałam.Miło,że przyjechał-powiedziała blondynka.
Wszyscy zaczęli składać mi życzenia.Było dużo całusów,prezentów,przytulasów.To są najlepsze urodziny na świecie!Nagle do drzwi zadzwonił dzwonek.Poszłam otworzyć,ale przy wyjściu od salonu zaczepił mnie Dawid.
-Ja chce ci złożyć życzenia na osobności.Tylko my we dwoje,dobrze?-zapytał się mnie z uśmiechem.
-Jasne,tylko drzwi...
-Tym się nie przejmuj mamy tutaj służących-powiedziała Emma.
-Porywam naszą księżniczkę-złapał mnie za rękę i wyszliśmy na taras.
Księżyc świecił dziś pięknym światłem.Ta chwila była przeznaczona tylko dla nas.Zobaczyłam,że pod tarasem stoją muzycy z instrumentami.O matko!Dawid dał im znak i zaczęli grać,a on śpiewał piękną PIOSENKĘ:
''Jeśli nie powiem tego teraz, na pewno się załamię
Bo opuszczam tą, którą chciałbym zabrać
Wybacz natarczywość, ale pośpiesz się i czekaj
Moje serce zaczęło się oddzielać

Oh, Oh,
Bądź moim kochaniem
Oh,
Oh, Oh
Bądź moim kochaniem
Zaopiekuję się Tobą

Tam teraz, stabilna miłość, tak mało ich przychodzi i zostaje
Czy nie zostaniesz tą jedyną którą zawsze znałem
Kiedy tracę kontrole miasto wiruje
jesteś jedyną która wie, ty to zwalniasz

Oh, Oh,
Bądź moim kochaniem
Oh,
Oh, Oh
Bądź moim kochaniem
Zaopiekuję się Tobą
I ja zaopiekuję się Tobą

Jeśli kiedykolwiek była jakaś wątpliwość
Moja miłość staje się mi przychylna
To najbardziej niezawodnie zarzuty
Ona powiedziała najpewniej

Oh, Oh,
Bądź moim kochaniem
Zaopiekuję się Tobą
Tobą
Oh, Oh
Bądź moim kochaniem
Oh

To zawsze masz i nigdy nie zatrzymujesz
Zaczynasz czuć się jak w domu
Co moje jest twoje do odrzucenia lub wzięcia
Co moje jest twoje do zrobienia Twoim własnym

Oh, Oh,
Bądź moim kochaniem
Oh
Oh, Oh
Bądź moim kochaniem
Oh
Oh, Oh,
Bądź moim kochaniem
Oh,
Oh, Oh
Bądź moim kochaniem
Oh..."
Gdy skończył pocałował mnie w usta.Odwzajemniłam ten pocałunek,co ja zrobiłam,że dostałam tak cudownego chłopaka?Nagle orkiestra zaczęła bić nam brawo.
-Kocham Cię,jesteś dla mnie wszystkim-Dawid mnie podniósł i okręcił kilka razy.
-Zatańczymy?-zapytałam się niebieskookiego bruneta.
-Jasne,mogę prosić?-zaśmiałam się  i podałam mu rękę.
-Oczywiście-Dawid skinął głową i orkiestra zaczęła grać.
Położyłam głowę na jego torsie,nasze palce były ze sobą splecione,poruszaliśmy się w tym samym rytmie.Słyszałam bicie jego serca,to takie słodkie.
Nagle na taras wszedł Alex.
-Kochanie,właśnie...-brunet z prezentem zaniemówił.
Przestaliśmy tańczyć,odsunęłam się od mojego tancerza i spojrzałam na Dawida,a potem na Alexa.Patrzyli się na siebie jakby mieli zaraz stoczyć walkę.O matko,co ja mam teraz zrobić?!
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Taki bonus :)No dobra przyznajemy się,miałyśmy wenę :P Do następnego/Uśka i Tuśka




Rozdział 14 (Perspektywa Ady)

DEDYK dla Klaudii :*
Kursywa=Wspomnienie
Obudziły mnie szpitalne światła.Przy moim łóżku siedziała ciocia Emma oraz Max.Ciągle pamiętam ręce Alexa,które błądziły po moim ciele.Dlaczego on mi,to zrobił?Potem wyniósł mnie z domu,pewnie chciał gdzieś za mną wyjechać.Nagle zobaczyłam,że wyszedł zza pleców Maxa.Od razu wszystko znów wróciło.Nie chciałam by mnie znów dotykał.To było obrzydliwe i okropne!
-Ciociu,to on mi zrobił-zaczęłam płakać,a on stał zdziwiony.
-Duniu,to niemożliwe-powiedziała ciocia Emma.
-Sama wiem lepiej!-nagle Alex usiadł na moim łóżku.
Odsunęłam się,mam go dość!Czy nie wystarczy mu,że mnie skrzywdził?
-Kochanie,to ja-uniósł rękę,aby mnie pogłaskać po głowie.
-Nie dotykaj mnie!Wynoś się!-Max wyprowadził Alexa z sali.
Krzyczałam,kopałam,płakałam,rzucałam się,ale to nic nie dawało,ponieważ on był zbyt silny i zawzięty.Jego usta całowały moje,a ręce pozbawiały mnie ubrań.Bardzo chciałam uciec,ale nie miałam siły...Po wszystkim zaczął ubierać swoje ciuchy.Leżałam tam cała obolała.Wyszedł i zostawił mnie samą.Gdy wrócił,okrył mnie prześcieradłem i powiedział:
-Za chwilkę wrócę,nie próbuj uciekać-zostawił mnie samą i zziębniętą.Patrzyłam tylko na te szare ściany...
Wspomnienie wróciło,bałam się strasznie,a Alex był zza drzwiami.Chce już do domu!Bardzo brakuje mi Dawida.
-Chcę zostać sama-powiedziałam Emmie.
-Pamiętaj,jestem za drzwiami-uśmiechnęła się do mnie i wyszła.Zamknęłam oczy i poszłam spać.
                                                                ***
Gdy się obudziłam,wiedziałam,że muszę z kimś porozmawiać.Na szafce obok leżał mój telefon,więc wzięłam go do ręki i wybrałam numer Dawida.Tylko on umie zapewnić mi poczucie bezpieczeństwa.
-Hallo?-odezwał się chłopak.
-Cześć,Dawid.Z tej strony,Ada.
-Słoneczko,co tam słychać?-dlaczego,kiedy słyszę jego głos czuję się,tak dobrze?
-Źle,tęsknię za tobą.
-Mam kupować bilety do Paryża?
-Nie,ale po moim powrocie,musimy się spotkać.
-Obowiązkowo,Kocham Cię.
-Ja...
-Nie musisz nic mówić,rozumiem.
-Potrzebuję cię,Dawid.
-Ja ciebie też.Ada,czy kiedy do mnie ostatnio dzwoniłaś,byłaś pijana?
-Tak,masz rację.
-Czuję,że nie mówisz mi całej prawdy.
-Obiecuję,że powiem ci całą prawdę jak się spotkamy,ok?
-Dobra,trzymam cię za słowo.Kocham Cię,maleńka.
-Wiem,do zobaczenia-czy będę w stanie opowiedzieć o wszystkim Dawidowi?
Ufam mu bezgranicznie,ale boję się,co o mnie pomyśli.Podczas gdy rozmyślałam o przystojnym brunecie,ktoś zapukał do drzwi.Do sali wszedł mężczyzna w średnim wieku.Miał na sobie płaszcz,który powiesił na wieszaku.Teraz zauważyłam,że jest ubrany w mundur i ma odznakę komendanta.
-Witam,panno Nowak.Jak się pani czuje?
-Jest dobrze.Co pan tu robi?
-Otóż,jestem tutaj po to by poznać twoją wersję zdarzeń z ostatnich dni.Oczywiście,możesz odmówić składania zeznań,to zależy od ciebie.A więc jakie jest twoje stanowisko?
-Będę zeznawać.
-Dobrze,chcesz żeby ktoś ci towarzyszył?
-Nie,poradzę sobie.
-Jeśli coś będzie za trudne dla ciebie,to w każdej chwili możemy przerwać.
-Ok,jestem gotowa-mężczyzna wyjął swój notes i długopis.
-A więc zaczynamy...
                                                                ***
Matko,ten facet pytał mnie o wszystko.Dużo pytań było o Alexie.Kiedy o nim opowiadałam na moim ciele pojawiała się gęsia skórka.Pytali się też o Adama Króla.Nie mogłam skojarzyć,kto to jest.Gdy mężczyzna wyszedł,poczułam ulgę.Wytarłam łzy,ponieważ płakałam na wspomnienie tego,co zrobił mi ten dupek-Alex.Do pokoju weszła moja ciocia Emma,usiadła na łóżku i spojrzała mi w oczy.
-Duniu,czy to na prawdę zrobił Alex?
-Ile razy mam powtarzać,że to on?!
-Uspokój się,wierzę ci-ciocia mnie przytuliła.
-Nie pozwolę mu cię skrzywdzić.
-Nienawidzę szpitali!-do pokoju wszedł Max.
-Hej,Ada-powiedział do mnie.
-Cześć,Max.Co tam?
-Dobrze,przyszedłem po Emmę.Muszę jej coś ważnego powiedzieć.
-O co chodzi?Ja też chce wiedzieć-powiedziałam parze zakochanych.
-Dobrze,a więc Alex ma dobrego adwokata.Prawdopodobnie ojciec mu załatwił.
-Ale zostanie ukarany?-zapytałam się wysokiego biznesmena.
-Tak,o ile udowodnimy,że jest winny.
-Będzie trudno,ale damy radę-powiedziała ciocia i spojrzała na mnie.
                                                                ***
Nareszcie wyszłam ze szpitala.Zostało mi tylko kilka dni ferii.Musze jeszcze dziś,stawić się na komisariacie.Jadę tam z ciocią, w prawdzie już jesteśmy w drodze.Ciocia trzyma mnie za rękę.Podobno pojawiły się nowe fakty w sprawie.Gdy byłyśmy pod budynkiem,zaczęłam się bać.Przecież Alex jest przesłuchiwany także tutaj.Pomocy!
-Duniu,jestem tutaj-próbował mnie pocieszyć Emma.
Wzięłam kilka głębokich oddechów i weszłyśmy do środka.Nie jest aż tak źle jak myślałam.Czekałyśmy w poczekalni,gdy z jednego pokoju wyszli policjanci.Prowadzili Alexa zakutego w kajdanki.O matko!Szedł spokojnie,a jego wzrok skierowany był w podłogę.Nagle do poczekalni wbiegł wysoki brązowooki brunet.Chwila...ja znam tego człowieka,te oczy!Wstałam i podeszłam do niego.
-Jak mogłeś?Ty dupku!-dałam mu "z liścia"w twarz.
-Przyznaj,sama się o to prosiłaś.Oboje tego chcieliśmy.
-Nie,nigdy bym nie chciała być z kimś takim jak ty!
-Ja tak łatwo się nie poddaję-uśmiechnął się łobuzersko,gdy podszedł do mnie komisarz.
-Czy chce pani zmienić zeznania?
-Tak-poszłam z ciocią i policjantem do jakiegoś pokoju.
Od kiedy zobaczyłam Adama,wiedziałam,że to się źle skończy...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszamy,że tak długo musieliście czekać,ale choroba nie wybiera :D/Uśka i Tuśka

sobota, 24 maja 2014

Rozdział 13 (Perspektywa Alexa)

Odprowadziłem Adę pod dom,dziś było cudownie.Śmialiśmy się,rozmawialiśmy o wszystkim.Uwielbiam ją,jest idealna.Zakochałem się po uszy w tej dziewczynie.Poszedłem do mojego domku w lesie.Przyjechałem tutaj,ponieważ jest tu dużo ciekawych miejsc do zwiedzania.Muszę spotkać się jeszcze raz z Adą.Może niedługo zadzwonię,albo lepiej zrobię jej niespodziankę.
                                                              ***
Już 2 dni nie widziałem Ady,jakoś udało mi się zagospodarować ten czas,ale ciągle o niej myślę.Tak bardzo tęsknie za jej śmiechem,rozwianymi włosami,brązowymi oczami,ogólnie za nią całą.Właśnie byłem w drodze do domu pani Emmy,gdy zobaczyłem radiowóz policyjny.Co tutaj jest grane?!Wyszedłem z mojego samochodu i wbiegłem do domu,a na kanapie siedziała zapłakana pani Gold.
-Czy posądza pani kogoś konkretnego?-zapytał komisarz zrozpaczoną kobietę.
Biedaczka,nie mogła nic z siebie wydusić.Nagle poczułem,że ktoś chwyta mnie za ramię i wyprowadza z pokoju.Był to jakiś biznesmen,wywnioskowałem to po ubiorze.
-To ty jesteś Alex?
-Tak,co się stało?
-Tylko spokojnie.Ada została najprawdopodobniej porwana i nie wiemy gdzie jest oraz czy nadal żyje.
-Kurwa,jak mogę być spokojny?!Jakiś ktoś,może właśnie robi jej krzywdę!
-Posłuchaj Emma przepłakała ostatnią noc,nic nie jadła od wczoraj.Zostaw tę sprawę policji,dobrze?
-Nie,ja ją znajdę.
-Nie wiemy kim są porywacze i czego będą żądać.Uspokój się.
-Nie-wybiegłem z domu cioci Ady.
Nie wyobrażam sobie,że mogę ją stracić.Ja pierdole,niech znajdę tego pojeba,co ją porwał,a nie będzie wiedział,jak się nazywa.Muszę pomyśleć.Mam!Andżelika musi coś wiedzieć,one się przyjaźnią.Wyjąłem telefon i wybrałem numer koleżanki z klasy.Szybko odebrała.
-Słucham?-odezwała się Andżelika.
-Tutaj Alex,powiedz mi czy Ada może żaliła ci się na kogoś?Miała jakichś wrogów?
-Po co ci ta wiedza?
-Ona została porwana,muszę ją znaleźć.
-Jak to?Poczekaj mówiła coś o Marcelinie.
-Ok,dzięki-nacisnąłem czerwoną słuchawkę i włożyłem telefon do tylnej kieszeni moich spodni.
Dobra,a więc po co Marcelina by ją porywała?Nawet jeśli chodziło by o mnie to i tak Ada byłaby ze mną,a poza tym ma bogatych rodziców.Ona nie ma powodu!Chyba muszę zrobić rzecz ryzykowną,ale trudno dla Ady wszystko.Znów wyjąłem telefon i wybrałem numer,ale tym razem mojego ojca.Po pierwszym sygnale odezwała się jego sekretarka Alicja.
-Kancelaria prawna pana Blacka,w czym mogę pomóc?
-To ja Alex,podaj mi go do telefonu.
-Już łączę-poczekałem chwilę i usłyszałem głos taty.
-No mów,tylko żeby,to było ważne,bo nie mam czasu na głupoty.
-Pomożesz mi?
-A o co dokładnie ci chodzi,synu?
-O to byś kogoś sprawdził.
-Dobrze kogo?
-Zadzwonię za 15 minut-rozłączyłem się.
Teraz muszę tylko znaleźć podejrzanych,jestem jak Sherlock Holmes.Przypomnij sobie coś z tamtej nocy.Weszła do domu i nic się nie działo.Chwila...raz wszedłem do jej pokoju i uratowałem ją przed jakimś nachalnym gościem.Muszę znać jego imię i nazwisko!Wróciłem się do domu cioci Ady i wszedłem do środka.Nie było tu nikogo poza Emmą.
-Mogę wejść?-zapytałem się zapłakanej kobiety.
-To moja wina,przeze mnie ona cierpi-Emma zaczęła płakać.
-Proszę,nie płakać.Obiecuję,że ją znajdę,a tego kto to zrobił rozerwę.
-Wiedziałam,że ci na niej zależy.Od kiedy ją tu przyprowadziłeś.
-Mam pytanie,jak nazywa się ten brązowooki,brunet,co mieszkał u pani?
-Chodzi ci o mojego byłego Adama Króla?
-Dziękuję pani.
-O matko,no tak,przecież to oczywiste,że mógł to zrobić Adam-uśmiechnąłem się do kobiety,gdy nagle wszedł jej ukochany.
-Skarbie,wszystko będzie dobrze-przytulił ją i zaczęli się całować.
Wyszedłem z domu by im nie przeszkadzać.Zadzwoniłem do ojca,tym razem to on odebrał.
-Sprawdź mi Adama Króla,chcę wiedzieć o nim wszystko.
-No dobra,już szukam.
-Mam nadzieję,że coś pozwoli mi się dowiedzieć,gdzie jest Ada-pomyślałem.
-Znalazłem,jest jedynakiem,nie był karany i  ma domek obok lasu,gdzie mieszka.Coś jeszcze?
-Tyle mi wystarczy,dziękuję.
-Drobiazg synu,trzymaj się-ojciec się rozłączył.
No teraz,to ma sens.Ada raz przybiegła do mojego domu przed czymś uciekając to był Adam,który mieszka niedaleko mnie.Muszę tam,jak najszybciej jechać.Mam prawo jazdy,więc już wsiadam w mój samochód.Krążyłem obok tego lasu dużo razy zanim zauważyłem domek.Podjechałem tam i wysiadłem z auta.Jak ja mam tam wejść?!Podszedłem do drzwi i o dziwo były otwarte.Wszedłem do środka i krzyknąłem imię mojej ukochanej,ale nie otrzymałem odpowiedzi.Obszedłem cały dom i już miałem się poddać gdy zauważyłem,że jest tutaj jakaś podziemna piwnica.Powoli skierowałem się w stronę tych drzwi.Otworzyłem je tak cicho,jak mogłem.Gdy wszedłem,zobaczyłem łóżko,a na nim leżała...Ada!Kurwa,była zawinięta tylko w prześcieradło.Jak dorwę tego zjeba,to mu nogi z dupy powyrywam.Co on jej do jasnej cholery zrobił?!Wziąłem ją na ręce,a ona na chwilę otworzyła oczy.Była zmęczona i miała siniaki oraz czerwony policzek.Wyniosłem ją z tego przeklętego domu i zaniosłem do mojego auta.Odjechałem z piskiem opon.
                                                               ***
Zaniosłem ją do szpitala,gdzie fachowo się nią zajmą.Czekałem w poczekalni na doktora oraz Emmę i Maxa.Gdy przyszli pani Gold wypytywała mnie o wszystko.A pan komisarz kazał zgłosić mi się na przesłuchanie.Jakoś teraz,to nie było najważniejsze,liczyła się tylko ona.Nagle wyszedł doktor,od razu do niego poszliśmy.
-Proszę pana,co z nią?-Max spytał doktora.
-Niestety,nie mam dobrych wiadomości.Panna Nowak została brutalnie zgwałcona-czas jakby stanął w miejscu.
-Zabiję sukinsyna-powiedziałem do siebie,ale to nie obeszło uwadze Emmy i Maxa.
-Spokojnie,on zapłaci za wszystko-powiedział Max.
Mówił,to ze spokojem,ale widać było,że troszczył się o Emmę i Adę.A ja miałem ochotę dorwać Adama,za to co zrobił.
-Mogą państwo odwiedzić chorą,właśnie się budzi-powiedział do nas doktor.
Poszliśmy do jej sali,wziąłem głęboki oddech i wszedłem.Te wszystkie aparatury i inne,to było starsze.Spojrzałem na Adę,właśnie się budziła.
Pamiętaj uśmiechaj się do niej jakby nic się nie stało.Otworzyła oczy i spojrzała na nas,lecz widać było w nich przerażenie.
-Ada,to ja twoja ciocia Emma-piękna brunetka spojrzała na nią ,ale nic nie powiedziała.
-Pamiętaj kochanie spokojnie-Max pogładził Emmę po ramieniu.
Na reszcie odważyłem się podejść do jej łóżka.Jej oczy podwoiły swój rozmiar,gdy stanąłem przy rogu szpitalnego posłania.Co się dzieje?!
-Ada,co się dzieje?-zapytała się jej Emma.
-Odejdź,nie dotykaj mnie!-krzyknęła Ada,patrząc na mnie.
Zawinęła się w kulkę i zaczęła płakać,prosząc bym odszedł.Kurwa,co jest?!
-Duniu,mi możesz wszystko powiedzieć-blondynka pogłaskała Adę po głowie.
-Ciociu,to on mi to zrobił-jej płacz się nasilił,a palcem wskazała na mnie.W tamtej chwili moje serce rozpadło się na miliony kawałków...


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiemy,że ten rozdział jest wstrząsający.Coż możemy powiedzieć:Do nastepnego:*/Uśka i Tuśka

środa, 21 maja 2014

Rozdział 12

Wstałam wcześnie rano,a dokładnie zostałam obudzona przez zapach czekolady.Gdy zeszłam na dół,zobaczyłam Maxa,który piekł ciasto z Emmą.Bawili się cudownie,nawet nie zauważyli,że weszłam do kuchni.Dlaczego wszyscy wokół mnie są tacy szczęśliwi,a ja nie?
-Hej-powiedziałam do dwójki,która wyglądała jak zakochani.
-Cześć-odpowiedzieli w tej samej chwili.
Nagle zadzwonił mój telefon,odebrałam go.Dzwoniła Paulina.
-Hej Ada,idziemy gdzieś?
-Dobra,za ile mam być gotowa?
-10 minut i jestem u ciebie pod domem.
-Ok,idę się szykować-odłożyłam telefon i pobiegłam na górę ubrać się w jakiś fajny STRÓJ.
Po 10 minutach wyszłam z domu i spotkałam Paulę.Przywitałyśmy się i poszłyśmy na zakupy.Paula to prawdziwy zakupoholik.Matko,ja nigdy tyle ciuchów nie miałam,co ona kupiła jednego dnia.Jestem taka zmęczona,a ona lata po sklepach jak opętana.Musiałam odpocząć,dlatego poszłyśmy do pobliskiej kawiarni.
-O mój Boże,Ada kiedy ty jadłaś?
-Wczoraj,śniadanie-matko,nie potrzebuję opiekunki.
-Ja biorę kawę i tosty-powiedziałam przyjaciółce.
-A ja kawę i naleśniki-uśmiechnęła się do mnie.
Gdy nasze dania już zostały dostarczone,to zaczęłyśmy jeść.Mniam...to jest takie pyszne.Gdy delektowałam się smakiem tostów do kawiarni wszedł...Alex!Ale nie był sam,towarzyszyła mu TAMTA dziewczyna,cała roześmiana.Tak,on rzeczywiście mnie kocha.Po moich policzkach zleciały długo wyczekiwane łzy.Chciałam tam podejść i powiedzieć mu co czuję,ale nie chcę robić wstydu mojej przyjaciółce.Schowałam się za menu,gdy nagle on wstał i zaczął iść w moją stronę.
-Czy mogę się dosiąść?-zapytał się Alex.
-Jasne-odpowiedziała Paula i wstała.
-Ja muszę na chwilę wyjść,ważny telefon-najlepsze jest to,że ona ma rozładowany telefon.
-Ada,posłuchaj ja nie mogę o tobie zapomnieć.Gdy myślę o twoim głosie i niewinności,wariuję.Ona nic dla mnie nie znaczy,naprawdę.Obiecuję,że jeśli dasz mi szansę,to wykorzystam ją dobrze.
-Dam ci szansę.
-Tak?
-Jasne,dam ci szansę na to byś sobie poszedł,zanim się wścieknę.
-Kochasz mnie?
-Nie chce o tym gadać.
-Ada,powiedz,że mnie nie kochasz,a odejdę.
-Nie mogę-chłopak nachylił się i mnie pocałował.
Zamiast to przerwać,ja go całowałam.Był teraz tylko on i ja.Nie chcę tego przerywać,ta chwila jest magiczna.Oderwaliśmy się od siebie i patrzyliśmy sobie w oczy.
-Kocham cię
-Ja...
-Nie musisz nic mówić,ja wiem.Idziemy gdzieś?
-Jestem na spotkaniu z przyjaciółką.
-Ja,też.Możemy się ładnie pożegnać i wyjść-uśmiechnął się do mnie.
-Ok,zgadzam się-złapałam jego rękę.
-Przepraszam,ale ja idę.
-No to pa-powiedziała blondyna.
Wyszliśmy na dwór i zobaczyliśmy,że Paula macha mi na pożegnanie i wsiada do auta.No to mam Alexa na wyłączność.
-No to co robimy?
-Lody i cudowna rozmowa?
-Niech będzie-popędziliśmy do parku,trzymając się za ręce.
Alex kupił mi 3 gałki lodów,mieliśmy dużo czasu dla siebie.
-Gadałeś z Bartkiem?Co u niego?
-Spoko,Monika się nim dobrze zajmuje.A co u Andżeliki?
-O matko,tak dawno z nią nie gadałam.
-Kiedy wracasz do Polski?
-Chyba niedługo.Paryż jest uroczy,ale kocham mój dom.
-Rozumiem,poczekaj masz coś w kąciku ust.
-Co?-nie zdążyłam nawet tego wytrzeć,bo Alex mnie pocałował.
-Kocham cię,Ada!
-Cii...bo ktoś usłyszy.
-I o to chodzi.
-Wiesz,że jesteś nie możliwy?
-A ty piękna.
-Nie prawda.
-Prawda,ze mną nie wygrasz-zaczęliśmy krążyć po parku...
-Matko,która już godzina?-zapytałam Alexa.
-Chyba 21,ale mogę cię odprowadzić.
-Nie trzeba.
-Ja chcę wiedzieć,że jesteś bezpieczna.
-Przy tobie zawsze,panie kapitanie.
-No to dzwonię po mojego kierowcę.
-Jak wolisz-uśmiechnęłam się do niego.
Po 15 minutach przyjechała limuzyna,ach...jaka piękna.Weszłam do środka i odjechaliśmy.
Gdy dojechaliśmy do domu Emmy,zauważyłam,że nikogo nie ma.Zakochani poszli pewnie na romantyczną kolację.Wysiadłam z limuzyny i stanęłam przed bramą.
-No to cześć-powiedziałam Alexowi.
-A może coś mi się należy na pożegnanie?-zasugerował niebieskooki chłopak.
-No dobrze-przytuliłam się do Alexa,ta noc jest cudowna.
-Kocham cię,do zobaczenia-pożegnał się ze mną pan Black.
Otworzyłam bramę i weszłam na posesję mojej cioci.Jestem strasznie zmęczona,chyba będę spała cały dzień.Weszłam do domu i rzuciłam torbę na podłogę.Nagle usłyszałam jakieś szuranie,boję się.IDĘ to sprawdzić.Weszłam do pokoju gościnnego,ale tam nikogo nie było.Mam chyba jakąś wybujałą wyobraźnię.Już chciałam iść,gdy nagle poczułam,że ktoś mnie złapał i przyłożył mi mokrą szmatkę do ust.Krzyczę,ale nikt mnie nie słyszy,nagle czuję się senna.Tylko nie to,upadam i czuję parę rąk,która mnie łapie.Gdy się obudziłam,zobaczyłam,że jestem w jakimś ciemnym pomieszczeniu.Przywiązano mnie do krzesła i mam zakneblowane usta.Nagle coś porusza się w oddali,to jakaś sylwetka.
-No to co,zabawimy się,maleńka?-jego oczy były ciemne jak noc.
Jego jedna dłoń powędrowała do moich włosów.Rozwiązał mi szmatkę na ustach,a ja naplułam mu w twarz.Starł moją ślinę i założył mi znów tą cholerną ścierkę.Uniósł rękę i z drwiącym uśmiechem,uderzył mnie w twarz.Do moich oczu napłynęły słone ŁZY.
-Bądź grzeczna,bo nie chcę ci zepsuć tak ładnej buźki-przez moje ciało przeszedł dreszcz.Nagle on pociągnął mnie za włosy.
-Ja zawsze dostaję,to czego chcę-zaczął całować moją szyję...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziękujemy,za miłe komentarze i teraz też prosimy by KOMENTOWAĆ :D Kochamy was <3 Ask Ady : http://ask.fm/NiusiaNowak Do następnego /Uśka i Tuśka

sobota, 17 maja 2014

Rozdział 11

Dedyk dla Moniki :*
Do domu Adama dojechaliśmy po 20 minutach.Chłopak pomógł mi wysiąść z auta,później złapał mnie za rękę.Weszliśmy do środka i Adam podniósł mnie i zaniósł do sypialni.Brunet położył mnie na łóżku,potem zdjął marynarkę.
-Uwielbiam cię,Ada-zaczęliśmy się całować.
Obrócił nas tak,że to ja byłam na górze.Zaczęłam odpinać guziki od koszuli Adama,a on siłował się z moim suwakiem.Już miałam zdjąć koszulę chłopaka,gdy przypomniała mi się Emma.Co ja robię?!Ona jest taka szczęśliwa,nienawidzę go!Zeszłam z Adama i dałam mu "z liścia" w twarz.
-Kurwa,co się stało?-spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem.
-Nienawidzę cię!
-Nagle mnie nienawidzisz,ciekawe...
-No widzisz-chciałam zapiąć sukienkę,gdy poczułam jak Adam pociągnął mnie do siebie.
-Puść mnie!
-Kotku,jak coś zaczynasz to kończ.
-Nie-zaczęłam się szarpać i rzucać.
-Uspokój się-położył mnie na łóżku i oparł się rękami po obu stronach mojej głowy.
Całował mnie,przy tym zdejmując mi sukienkę.Czuję się taka opuszczona,wołam "Pomocy!",ale nie słyszę odpowiedzi.Dawid,gdzie jesteś?Potrzebuję cię.
-Nie,proszę-zaczęłam łkać.
-Zamknij się-chciałam zapaść się pod ziemię,uciec.
Lecz nagle zadzwonił telefon Adama.Chłopak wstał i wyszedł porozmawiać.Podniosłam się z łóżka i włożyłam sukienkę.Muszę uciekać!Otworzyłam powoli drzwi i rozejrzałam się,nikogo nie było.Zaczęłam biec nie patrząc gdzie,teraz chciałam się stamtąd wydostać za wszelką cenę.Słyszałam,jak Adam wołał:"Ada,wracaj i tak cię dopadnę".Wbiegłam do lasu obok domu narzeczonego mojej cioci.Zauważyłam domek przy jeziorku,chyba był przez kogoś zamieszkiwany.Poproszę o chwilowy postój,bo nie mam już siły.Zapukałam do drzwi,które po kilku minutach się otworzyły.Nie wierzę własnym oczom w drzwiach stoi...
-Witam,w czym mogę...Ada to ty?!-patrzyłam na niego wielkimi oczami.
-Alex?
-Na to wygląda-uśmiechnął się do mnie.O matko,tak bardzo chce mi się spać.
-Mogę na chwilę się położyć?
-No jasne,chodź-Alex zaprowadził mnie do jednej ze sypialni.
-Dziękuję.
-Nie ma za co-uśmiechnął się do mnie,a ja poszłam spać...
Gdy wstałam,było już późno.Chyba spałam cały dzień.Weszłam do kuchni,a tam zastałam jakąś DZIEWCZYNĘ.Ale wiecie,co było w tym najgorsze?Otóż to,że Alex się z nią całował!Ja mu zeszłam z drogi,a on zdradza Marcelinę.
-Ada,już wstałaś?-odsunął się od dziewczyny.
Chce mi się płakać,dlaczego?Przecież mówił,że coś dla niego znaczę.Jaka ja jestem głupia!
-Ja już wychodzę-poszłam do pokoju złapałam moją torbę i wyszłam.
Co ja sobie myślałam?Chłopak taki jak Alex nigdy mnie nie polubi!Nagle poczułam,że ktoś łapie mnie za nadgarstek.
-Daj mi się wytłumaczyć,proszę.
-Idź,nie chcę cię znać.
-Proszę,Ada.Tak bardzo mi na tobie zależy-zaczęłam się złośliwie śmiać.
-Nie rozśmieszaj mnie.Na Marcelinie ci też zależało.No ale czekaj,teraz całujesz się z jakąś dziewczyną.Jak możesz?!
-Nawet nie dasz mi wytłumaczyć.Zerwałem z Marceliną,bo widziałem ją z jakimś chłopakiem.A ty sama powiedziałaś,że pomiędzy nami nic nie będzie.Więc nie powinnaś mieć o mnie tak złego zdania.
-Ja powiedziałam tak,bo byłeś z Marceliną.Jak ja mam ci zaufać?!
-Daj mi drugą szansę.
-Chyba...-nie dokończyłam,ponieważ Alex mnie pocałował.
Odepchnęłam go,mam już dość!
-Zostaw mnie,to nie ma sensu.Jesteś próżnym i egoistycznym człowiekiem.Nie zasługujesz na czyjąś miłość,a tym bardziej na moją.
-Dlaczego mnie odrzucasz?
-Bo mam kogoś innego!
-Jeśli go spotkam,to niech ucieka.
-Odejdź,nie potrzebuje cię do szczęścia-zaczęłam iść przez ciemny las.
Było tak strasznie,ale nareszcie byłam sama,w mojej ciemności i smutku.Potknęłam się o jakąś gałąź,a potem upadłam.Zwinęłam się w kulkę i zamknęłam oczy.Niech się o mnie trochę pomartwią.Wiem jedno,kiedy zobaczę ciocię od razu powiem jej o Adamie,a potem wrócę do domu,bo to mnie przytłacza...
Obudziłam się w domu cioci Emmy.Co ja tutaj robię?!Nagle do pokoju weszła ciocia.
-Duniu,tak bardzo się cieszę,że się obudziłaś.Wszyscy czekaliśmy tu aż to się stanie.
-Ale jak ja się tu znalazłam?
-Alex cię tu przyniósł,był bardzo smutny.On cię naprawdę kocha.
-Mylisz się,pierwszy raz nie masz racji.
-Och Duniu,co się stało?
-Adam,ciociu on nie jest dla ciebie.
-Ależ tak.My się kochamy.
-Ciociu ja wczoraj byłam u Adama.
-Jak to możliwe?
-Opiłam się wczoraj,czego bardzo żałuję,ale to nie jest ważne.Ja całowałam się z Adamem.Już wtedy,gdy byłam w parku on był zbyt nachalny.
-Nie,to niemożliwe.
-Jak chcesz,to go tu zawołaj i się go obie zapytamy,a poza tym Paula może potwierdzić.
-Adam!-chłopak wszedł do pokoju.
-No widzę,że nasz śpiąca królewna się obudziła-uśmiechnął się do mnie.
-Przyznaj się ty dupku!-krzyknęłam do niego,a ciocia stała nieruchomo.
-Przyznaję,że mi się podobasz.Wiesz Emma znudził mi się już ten teatrzyk.Sorry,ale nie gustuję w starszych kobietach.Zrywam z tobą,kotku-moja ciocia do niego podeszła rzuciła w niego pierścionkiem zaręczynowym i spoliczkowała go 2-krotnie.Potem wybiegła z pokoju,płakała przez
niego.Podszedł do mojego łóżka.
-Kończymy,to co zaczęliśmy?
-Pomocy!-krzyknęłam,czekając na pomoc.
-Cii...-nagle do pokoju wbiegł zdenerwowany Alex,złapał Adama i zaczął bić.
-Dotknij ją jeszcze raz,a obiecuje,że matka cię nie pozna-puścił go.
Adam był cały obity.Czy ja prosiłam go o pomoc?!
-Ada,coś ci zrobił?
-To nie twoja sprawa.Powiedziałam,że masz się ode mnie odczepić.
-Przepraszam,że cię uratowałem.
-Gdyby nie ty,zrobił by to ktoś inny.A teraz idź,nie chce cię widzieć-odwróciłam się do niego plecami.
-Kocham cię,dlatego pozwolę ci odejść.
-Dziękuje.
-Żegnaj Ada.
-Pa-słyszałam tylko,jak drzwi się zamykają.
Jakoś nie było mi przykro,to on całował się z tamtą dziewczyną przy mnie.To strasznie bolało,ale co z tego,moje uczucia się nic nie liczą.Muszę znaleźć ciocię.Wyszłam z łóżka,założyłam buty i zeszłam na dół.Zobaczyłam wielu ludzi,czekali aż się obudzę.
-Niespodzianka!-krzyknęli,a ja widziałam,jak Alex otwiera drzwi i wychodzi.
Przepchałam się przez tłum ludzi i wyszłam z domu.Zobaczyłam,że ciocia siedzi przy basenie.Podeszłam do niej i ją przytuliłam.
-Dlaczego ja nigdy nie mogę być szczęśliwa?-powiedziała Emma.
-Ja mam identycznie.Ale ciociu jest tyle facetów,co chce z tobą być.Po prostu nie zdajesz sobie z tego sprawy.
-Tak,na przykład kto?
-Max Smith,wiesz jak on na ciebie patrzy?
-Naprawdę,myślałam,że nie mam u niego szans.
-Zawsze warto spróbować.
-Bo kto nie próbuje,nie zyskuje-uśmiechnęła się do mnie ciocia.
Siedziałyśmy tam jeszcze chwilę,potem poszłyśmy do gości...
Nareszcie te ferie stały się fajne,ale szkoda,że niedługo się kończą.Najgorsze w tym wszystkim jest to,że wspomnienia wracają w migawkach jak kalejdoskop,ale on nie...


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kochani wiemy,że ten rozdział jest smutny,no ale niestety :* Trzymajcie się,będzie dobrze.Do następnego :D Ps.Ada ma już aska :http://ask.fm/NiusiaNowak /Uśka i Tuśka

czwartek, 15 maja 2014

Rozdział 10

Dedyk dla Juleczki-Puchatka:*
Matko,jakie tu mają wygodne łóżka.Jest już 12:00,a ja ciągle leże.Nie wiem sama,czy to wina wczorajszego zmęczenia,czy tego,że nie chce widzieć Adama.Dobra czas coś ubrać.Może TO,jest spoko.Gdy się przebrałam,ktoś zapukał do drzwi.Otworzyłam JE,a tam stał...Adam!Od razu posmutniałam.
-Mogę wejść do środka,maleńka?
-Łał,pytasz mnie o zdanie.Moja odpowiedź brzmi nie.
-Oj kochanie,mówiłem ci coś wczoraj.Prawda?
-Chyba jestem głucha,bo nie słyszałam-Adam złapał mój podbródek,tak bym patrzyła mu w oczy.
-Gdyby nie moja praca,nauczył bym cię,że czasami warto trzymać buzię na kłódkę.A teraz może mały pocałunek na pożegnanie?
-No chyba śnisz.
-Trudno biorę,co moje-jego usta znów dotknęły moich,ale dziś odepchnęłam Adama i dałam mu "z liścia".
-Kurwa,jeszcze za to zapłacisz!
-Hahaha,już się boję.
-No i powinnaś,kotku-widziałam tylko jak chłopak mojej cioci się oddala.
Uff...mam go już z głowy.Śmiesznie wygląda z tym czerwonym policzkiem.Gdy zeszłam na dół zobaczyłam moją ciocię Emmę,która właśnie niosła torby z zakupami.
-Cześć Duniu,mam dla ciebie niespodziankę-była taka szczęśliwa,że nie chciałam jej tego burzyć.
-Jestem bardzo ciekawa.
-Otóż pan Smith,urządza bal charytatywny.I my jesteśmy a niego zaproszeni!
-Łał,jak fajnie.Kocham Cię!
-Ja ciebie też.Spójrz TEN zestaw kupiłam dla ciebie-jaki on był śliczny,moja ciocia jest najlepsza na świecie.
-O której się zaczyna?
-Jedziemy o 19:30.
-Ok,to ja idę się szykować.
-A ja szybko gotuję obiad-wbiegłam szybko na górę rozrzuciłam kosmetyki na łóżko i zaczęłam się przygotowywać...
Matko,jak czas szybko leci.Była już 19:25.Spóźnimy się jak nic,ale kogo to wina,oczywiście pana Króla.Snobowatego,durnowatego biznesmenika,który myśli,że może mieć cały świat.Nagle wszedł do domu.No nareszcie!
-Już jestem-złapał za rękę moją ciocię i wyszliśmy.Potem jechaliśmy limuzyną,a gdy byliśmy już na miejscu Adam wysiadł pierwszy i podał mi dłoń,której nie przyjęłam.Łał,ile ten facet ma szmalu,jak lodu.Wszędzie są porozstawiane stoły z pięknymi nakryciami.Piękna fontanna i ogród,w którym rosną białe i czerwone róże.Gdy wchodziliśmy powitał nas GOSPODARZ.Pocałował rękę mojej cioci,która mnie przedstawiła.Od razu było widać jak on na nią patrzy.Gdzie Emma ma oczy?! Ma takie ciacho pod nosem,a woli szwendać się z takim szaleńcem.Nagle spostrzegłam znaną mi twarz.Chwila,a no tak to jest Paula.Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami w dzieciństwie.Muszę spytać co tam u NIEJ.Łał,ale wyładniała.Gdy do niej podeszłam rozpoznałam mnie i zaczęłyśmy się do siebie tulić.
-O mój boże! Gdzie ty się podziewałaś?!
-A no tam gdzie zawsze.
-Hahaha moja kochana Dunia.
-Oj przestań,Paula.
-Opowiadaj,co słychać?
-A jakoś leci...
-No to fajnie.A chłopcy?Masz jakiegoś?
-Ja...-lecz nie zdążyłam dokończyć,gdyż ktoś mi przerwał.
-Witam panią-powiedział Adam do Pauliny.
Nienawidzę go!Jego ręka dotknęła moich pleców,delikatnie je gładząc.Chciałam ją strząsnąć,ale nie będę się szarpać i krzyczeć przy ludziach.Moja dawna przyjaciółka patrzyła na Adama jak na jakiegoś super przystojniaka.Co one w nim widzą?!Tę zimną aurę?!
-Cz...Cześć,jestem Paulina White-podała mu dłoń,którą on uścisnął.
-Ja już pójdę,przepraszam-powiedziałam Pauli.
-Tak szybko mnie zostawiasz.Jeszcze się nawet nie zdążyłem odegrać,mała-powiedział do mnie na ucho.
-Odwal się człowieku,jesteś chory-powiedziałam do niego.
-Mam ci pokazać jak traktuje takie wyszczekane dziewczyny?
-Nie,dziękuje-odeszłam od nich i skierowałam się w stronę stołu z ponczem.Zauważyłam przy nim naszego przystojnego gospodarza.
-Witam cię,Ado-powiedział do mnie i pocałował moją rękę.
No ten facet,to miał klasę i  elegancję,a nie chamski podryw.
-Widzę,że zna pan moje imię,ale ja nie znam twojego.
-Maksymilian Smith,właściciel rezydencji i prezes kilku dobrze prosperujących firm.
-Łał,mam do ciebie pytanie o ile mogę?
-Jasne,jestem otwartym człowiekiem.
-Co sądzisz o mojej cioci?-Max zakrztusił się ponczem.
-Myślę,że Emma jest inteligentną i piękną kobietą.
-Czyli podoba ci się?-mężczyźnie nie było dane dokończyć,gdyż zaczął się pierwszy taniec.
-Mogę prosić?-powiedział do mnie Max.
-Jasne,jestem otwarta na ludzi-zacytowałam jego słowa,na co posłał mi uśmiech.
Zaczęliśmy tańczyć,biedna ciocia została poproszona do tańca przez Adama.Lecz nagle przyszedł czas na zmianę Max poszedł do Emmy,a ja musiałam tańczyć z panem Królem.Próbowałam  go nie dotykać.A TANIEC trwa,kiedy ta męka się skończy?!Gdy muzyka przestała grać dygnęłam na podziękowanie i chciałam jak najszybciej stamtąd wyjść.Gdy kierowałam się w stronę wyjścia,usłyszałam głos Adama w głośnikach.
-Moje kochanie,jesteśmy już z sobą dłuższy czas.To były najpiękniejsze chwile mojego życia.Dlatego dziś pytam cię-Adam uklęknął i wyjął pierścionek-Czy zostaniesz moją żoną?
-Tak,oczywiście.Kocham cię!-ciocia popłakała się i włożyła pierścionek na swój palec.
SPOJRZAŁAM na ten cały cyrk  z zaręczynami,a potem na Maxa.O matko,był taki smutny.To jemu należy się ktoś taki jak Emma.Mam dość,nie chce tego słuchać,wychodzę.
-Ada,poczekaj!-usłyszałam krzyk mojej przyjaciółki Pauli.
-Słucham?
-On,to chłopak twojej cioci?
-Tak,a co?
-Myślałam,że ty z nim chodzisz.
-Hahaha nigdy.
-No to masz kogoś?
-Jest wiele ludzi,których kocham.
-Aha,rozumiem.Już mi nie ufasz.
-Nie,ufam ci.Tylko moje serce jeszcze nie wybrało-Paula spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
-Dlaczego wybiegłaś?
-Jak to wytłumaczyć?Nie toleruję nie których osób na tym balu.
-No,ale za chwilę będziemy zbierać pieniądze na dzieci.
-Ja nie mam pieniędzy.
-Ale ja mam i potrzebuję rady.
-No niech ci będzie-wróciłam z Pauliną na salę.
Siedziałyśmy tam z godzinę bo moja szalona przyjaciółka nie mogła się zdecydować.Potem poszłyśmy do niej ,dała mi TEN strój.I poszłyśmy na imprezę.TAŃCZYŁYŚMY,piłyśmy i szalałyśmy,to było cudowne.Nigdy tak dobrze się nie bawiłam.Nagle wpadłam na pomysł by zadzwonić do Dawida.
Po pierwszym połączeniu odebrał.
-Cześć piękna,co tam słychać?
-Dawid,ja cię kocham!-krzyknęłam do telefonu,a potem się rozłączyłam.
Hahaha to było dobre,teraz do Alexa.Po pierwszym sygnale odebrał.
-Hej mała,co tam?
-Cześć,kochany.Życzę ci dużo dzieci i szczęścia z Marcelinką.Kocham was ludzie!-powiedziałam do telefonu,a potem się rozłączyłam i wyłączyłam komórkę.
-Co ty robiłaś?-zapytała się mnie Paulina.
-Wyznawałam miłość-zaczęłyśmy się śmiać.
Gdy tańczyłyśmy,nagle w klubie pojawił się Adam.Wzięłam od Pauli butelkę z alkoholem i podeszłam do pana prezesa.NAPIŁAM się przy nim i upuściłam wino na podłogę.Sama nie wiem dlaczego,ale zaczęłam całować się z tym palantem.Może tego potrzebowałam,a może zrobiłam to bo tak mi się podobało?Nie obchodzi mnie to,teraz liczy się ten dzień i ta chwila.Włożyłam ręce we włosy Adama i zaczęliśmy iść w stronę baru.Posadził mnie na blacie i dalej CAŁOWAŁ.O matko,cholernie mi się to podoba.Nagle podeszła do nas Paula,gdy zaczęła mówić Adam zaczął całować moją szyję.
-Ada,musimy iść,bo zabierzemy się z chłopakami.
-Ja nie idę.Mam coś do załatwienia.
-Ok,to do jutra.Pa-powiedziała i wyszła.
-Ada,jesteś niesamowita-powiedział narzeczony Emmy.
-Ty też,kochanie-Adam zsadził mnie z blatu i pociągnął w stronę samochodu.
-Gdzie jedziemy?-zapytałam się pana prezesa.
-Do mojego domu-uśmiechnął się zawadiacko.W tej chwili nic mnie nie obchodziło.Lecz gdybym wiedziała,jak to się skończy,nigdy bym nie piła tego cholernego wina...
 ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzisiejszy rozdział dedykujemy Puchatkowi (Julce) :*Mamy nadzieję,że będzie się podobał ;) Do następnego/Uśka i Tuśka

niedziela, 11 maja 2014

Rozdział 9

Dedyk dla Cośka :*
W ogóle nie wiedziałam,gdzie mam pójść,byłam tu przecież na feriach.Do tego jestem taka zmęczona,gdybym mogła być teraz w domu to rzuciła bym się na łóżko i spała cały dzień.Ciągle nie mogę uwierzyć,że moja ciocia romansuje z młodszym.Miałam nie płakać,tak bardzo potrzebuje teraz słów otuchy.Kogoś kto weźmie mnie w ramiona i powie,że wszystko będzie dobrze.Księżyc wygląda tak pięknie,jeszcze nigdy takiego nie widziałam.Nagle zauważyłam park z fontanną.Chyba miała ona spełniać życzenia,gdy wrzuci się do niej pieniążek.Wyjęłam 1 monetę z torebki,zamknęłam oczy i pomyślałam czego bym chciała.Gdy wrzuciłam pieniążka do fontanny,zaczęłam chodzić po parku.Pomimo tego,że było ciemno widziałam ścieżkę.Myślałam o Alexie,Dawidzie,cioci,Kamilu,rodzicach,Andżelice.Moje rozmyślenia przerwał męski głos,który mnie wołał.
-Ada!Poczekaj!-chwila ja go gdzieś już słyszałam.
Powoli odwróciłam się do postaci,która znajdowała się coraz bliżej mnie.Chwila,to jest chłopak mojej cioci.Lepiej przed nim uciekać,on jest straszny.Te jego ciemne oczy,potężna sylwetka i włosy ciemne jak noc.A do tego ubiera się jak dopiero,co wypuszczony z więzienia.
-Czego chcesz?-kiedy on robił krok w przód,ja się cofałam.
-Porozmawiać.Wiem,że dla ciebie ,to jest nowość,że twoja ciocia kogoś ma,ale nie jestem taki zły jak ci się wydaje.
-Nie jestem zła,że kogoś ma,ale...
-Ale co?
-Ty jesteś od niej młodszy.
-Wiek nie jest przeszkodą do wielkiej miłości-wiem,że ten chłopak stoi bardzo blisko mnie,gdyż czuję jego ciepły oddech na szyi.
-Mogę z tobą porozmawiać,jeśli się ode mnie odsuniesz.
-Masz przyda ci się widzę jak trzęsiesz się z zimna-podał mi swoją kurtkę.
Założyłam ją,chociaż pachniała jego perfumami.Teraz było mi ciepło,ale wciąż bałam się tego mężczyzny.
-Skąd wiedziałeś,gdzie mnie szukać?
-Zgadywałem-uśmiechnął się do mnie.
-Gdzie idziemy?
-Sam nie wiem-położył swoją rękę na moim ramieniu,tym samym mnie obejmując.
Pochylił się nad moim uchem ,muskając ustami mój policzek.
-Jesteś taka piękna w mojej kurtce-odepchnęłam go,lecz on się tym nie przejął.
-A ty jesteś z moją ciocią,więc przestań.
-Ja wiem,że ci się podobam.Wiedziałem to od kiedy zobaczyłem,jak mierzysz mnie wzrokiem.Przyznaj to.
-Odczep się ode mnie i przy okazji od mojej cioci.
-Ona jakoś nie uważa,tak jak ty.
-Bo jest zaślepiona,ale już niedługo-chłopak zaczął się śmiać.
-Jeszcze ci się nawet nie przedstawiłem.Otóż jestem Adam Król,partner biznesowy Emmy i nie tylko.
-Nie obchodzi mnie kim jesteś-Adam złapał mnie za nadgarstek.
Miał bardzo silny uścisk,to bolało.Jak moja ciocia mogła kiedykolwiek zadawać się z kimś takim?!
-Puść mnie,to boli-zaczęłam prosić go by mnie zostawił.
 Z minuty na minutę bałam się coraz bardziej.Pierwszy raz zaczęłam żałować,że tu przyjechałam.On znów pochylił się nade mną,tym razem zaczął całować moją szyję.Szarpałam się,rzucałam robiłam wszystko by Adam przestał.
-Spokojnie nic ci się nie stanie-powiedział chłopak.
Nagle z daleka usłyszałam głos Emmy.Ona tu jest,jak się cieszę.
-Jeśli piśniesz choć jedno słowo,to skończy się,to dla ciebie nie za dobrze-puścił mnie,a ja wytarłam moje łzy.
Czułam się okropnie,chciałam teraz zostać sama.Szczerze mówiąc bardzo się boję,ale nie mogę powiedzieć nic cioci.
-Duniu,tutaj jesteś.Jak się cieszę,że Adam cię znalazł-siostra mojej mamy mnie przytuliła.
-Porozmawialiśmy sobie z Adą i wszystko wyjaśniliśmy.Prawda?-powiedział chłopak.
-Tak-odpowiedziałam mu.
Co ja mam robić?Powiedzieć cioci,że wyjeżdżam?Nie,ona zasługuje na kogoś lepszego i ja zrobię wszystko by wyrzucić Adama z jej życia.Gdy szliśmy do samochodu,widziałam jak partner Emmy mnie obserwuje.Weszłam do samochodu i usiadłam na tylnym siedzeniu.Może powinnam napisać do Dawida.Nie,nie będę go teraz denerwować.Pewnie,gdybym mu wszystko opowiedziała,to przyjechał by do Paryża za wszelką cenę i pobił Adama na kwaśne jabłko.Po 30 minutach byliśmy już w domu.Weszliśmy do środka i pobiegłam do mojego pokoju.Nie mogłam znieść widoku Emmy całującej się z Adamem.Podeszłam do szafy i zaczęłam szukać pidżamy.Dobra wezmę i przytulę Angela.Alex nawet nie wie ,jak bardzo podoba mi się ten prezent.Dobra czas do łóżka,jestem taka zmęczona.Przykryłam się grubą biała kołdrą,a mojego misia położyłam na szafce.Już miałam zamykać oczy,gdy drzwi pokoju otworzyły się i stanął w nich Adam.Tylko nie to!
-Witaj,chciałem życzyć ci miłych snów.
-Obejdzie się-chłopak podszedł do mojego łóżka,pochylił się nade mną,trzymając ręce na łóżku,po obu stronach mojej głowy.
Leżałam nieruchomo,on mnie przerażał,to jego mroczne spojrzenie.Chciałam zapaść się pod ziemię.Nagle jego usta znalazły się tuż przy moich,nie chciałam go całować,ale co ja miałam zrobić.Chyba będę musiała myć zęby cały dzień,chociaż to i tak nie pomoże mi zapomnieć.Odsunął się ode mnie i popatrzył na mnie.W jego oczach było widać triumf.Znów pochylił się nade mną,a ja odwróciłam głowę by nie mógł mnie pocałować.O dziwo,nie pocałował mnie,tylko szepnął mi do ucha:
-Zapamiętaj,że ja zawsze dostaje,to co chcę-tym razem skierował się w stronę drzwi,a chwilę później już go nie było.
Chcę zasnąć i zapomnieć o dzisiejszej nocy.Czuję się opuszczona i samotna...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------ 
Więc ten rozdział dedykujemy Cośkowi :D I mamy nadzieję,że będzie się wam podobał :* A więc do następnego/Uśka i Tuśka

piątek, 9 maja 2014

Rozdział 8

Dedyk dla Ani :*
Spakowałam już chyba wszystko,co będzie mi potrzebne.Walizka jest cała pełna,ale ciocia powiedziała,że w Paryżu pokupuje mi markowe ubrania.Za 3 godziny mamy lot,ponieważ ciocia wzięła pierwszą klasę.Matko ,co ja mam na siebie włożyć? W końcu to nie jest jakiś tam sobie wyjazd tylko jadę do cioci ,która jest bardzo bogata i znana.Nagle usłyszałam pukanie do drzwi,podeszłam do nich i je otworzyłam.W progu stała moja ciocia Emma.
-Już wiesz, w co się ubrać?
-Nie mam bladego pojęcia-uśmiechnęłam się do kobiety stojącej naprzeciwko mnie.Nie mam aż tyle ubrań,aby mieć w czym wybierać,ale jakoś sobie radzę.
-Ja mam coś dla ciebie,Duniu-powiedziała ciocia szczypiąc mnie w policzek.
Od zawsze mówiła do mnie Duniu,lecz od kiedy dorosłam to było dla mnie krępujące.W dzieciństwie za to bardzo podobało mi się to przezwisko.
-No to pokaż-chciałam skakać z radości,ponieważ moja idolka od zawsze miała styl.
-Mam nadzieję,że ci się spodoba.Przywiozłam to dla ciebie z Paryża-podała mi STRÓJ i nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
Ten ubiór był piękny,jakby szyty dla mnie.Wskoczyłam szybko do łazienki by go ubrać.Gdy wyszłam ciocia zrobiła wielkie oczy.
-Wyglądasz niesamowicie,ale trzeba coś zrobić z włosami.Hmm...może je pokręcimy?
-Dobrze,tylko nie podpal mi włosów.
-Nie dość,że mam piękną siostrzenicę,to jeszcze jaką wygadaną.
-Ciociu może lepiej zaczniemy bo mamy mało czasu.
-No to czas do roboty-uśmiechnęła się i wzięła nagrzaną już lokówkę.
Po 2 godzinach byłyśmy gotowe do wyjścia i pojechania na lotnisko.Mam nadzieję,że w Paryżu nie pada,ponieważ razem z CIOCIĄ mamy misternie ułożone włosy.Pożegnałam się z rodzicami,było dużo całusów i przytulasków oraz pouczenie,by być grzecznym i słuchać się cioci.Pod nasz dom podjechała Taxi i włożyłyśmy nasze WALIZKI do bagażnika.Pomachałam na pożegnanie i odjechałyśmy na lotnisko.    Jechałyśmy z 40 minut,ponieważ były korki i to duże.Wbiegłyśmy na lotnisko i podeszłyśmy do pani,która stała przy wejściu 5.Podałyśmy jej bilety i wpuściła nas do przejścia...
Gdy byłyśmy już w samolocie,założyłam na uszy słuchawki i oddałam się muzyce.Kilka godzin później wylądowaliśmy,widok z okna był cudowny.Była  prawie 5:00 rano,ale wyspałam się w fotelu.Wysiadłyśmy i nie wiedziałam na co czekamy.
-Co robimy?-zapytałam ciekawa cioci.
-Czekamy na samochód,a potem jedziemy do mojego domu-uśmiechnęła się ciocia.
-A co się stało z tym samochodem,co miałaś go u nas?
-Oddałam go twojej mamie.
-Super-uśmiechnęłam się do niej.
Potem przyjechał samochód,wsiadłyśmy i powłączałyśmy nasze telefony,ponieważ w samolocie nie wolno używać telefonów.Spostrzegłam,że dostałam sms'a od Dawida i Alexa.Chwila,chwila,przecież on miał się ode mnie odczepić.Ach...zobaczę,co do mnie NAPISAŁ."Nie mogę się doczekać naszego  projektu" chyba moja rozmowa z nim przed wyjazdem była bez sensu skoro on i tak wie swoje.No cóż zobaczę,co NAPISAŁ Dawid.
Matko,musiałam mu odpisać nie ważne,ile będzie mnie kosztować sms.STOP!Teraz czas na odpoczynek!Gdy zatrzymałyśmy się pod domem cioci nie mogłam uwierzyć własnym oczom.Ona mieszka w WILLI Z BASENEM! Ile tutaj może być pokoi?!
-Chodź,pokaże ci twój pokój-powiedziała Emma.Weszłyśmy do domu i  zauważyłam,że jej salon jest takiej wielkości jak mój dom.Nie wierzę,że ona mieszka tu sama.Poszłyśmy na górę,ale ja ciągle podziwiałam dom cioci i  obrazy,które wisiały na ścianach.Otworzyła drzwi mojego POKOJU,a ja otworzyłam buzię ze zdziwienia.
-I jak ci się podoba?Chciałam go urządzić w twoim stylu.
-Jest cudowny.Taki jak sobie zawsze marzyłam.
-Dobrze,a więc rozpakuj się i widzimy się na dole-Emma wyszła z pokoju.
Zostałam sama ,otworzyłam walizkę i zaczęłam wkładać rzeczy do szafy.Tu jest niesamowicie,tak bardzo się cieszę.Gdy otworzyłam jedną z szafek,znalazłam moje ZDJĘCIE ,kiedy miałam 16 lat.Postawiłam je na mojej toaletce,potem znalazłam w jednej z jej szufladek kosmetyki oraz różnorodne przyrządy.Dobra,wszystko już gotowe teraz czas zejść na dół i zjeść coś po tym długim locie.Schodząc po schodach usłyszałam,jak moja ciocia cicho coś nuci i gotuje.Ona uwielbia gotować,kiedyś była specjalistką od kleików dla dzieci.Teraz w kuchni pachniało naleśnikami.Mniam...uwielbiam je,a najbardziej z dżemem i bitą śmietaną.
-Łał,szybka jesteś.
-Mam to po cioci-obie zaczęłyśmy się śmiać.
-Co będziemy później robić?
-Idziemy na zakupy i pozwiedzać.
-Super-zaczęłyśmy jeść naleśniki,popijając herbatą z cytryną.
Gdy zjadłyśmy poszłam po torebkę i wezwałyśmy limuzynę.Powiem szczerze,że jazda limuzyną jest świetna.Chyba to polubiłam,ale się raczej nigdy nie przyzwyczaję do tego przepychu i wygody.
-Dziękuję,zadzwonię do pana jak będziemy chciały wrócić do domu-powiedziała moja ciocia do kierowcy.
Mężczyzna odjechał,więc zaczęłyśmy nasz maraton sklepowy.Ja kupiłam sobie SUKIENKĘ ,a ciocia BUTY.Nie byłyśmy w ogóle zmęczone,więc zaczęłyśmy zwiedzać.Weszłyśmy na Wieżę Eiffla i ciocia powiedziała bym pomyślała o ukochanej mi osobie.Pomyślałam o mamie,tacie,cioci,Andżelice i o...nie to nie ważne.Dobra idziemy jeszcze pospacerować i podziwiać widoki.Już więcej nie chce o nim myśleć,przynajmniej nie przez te 2 tygodnie.Skończyłyśmy nasze zwiedzanie o 20:00 byłyśmy u znajomych cioci,w cukierni,restauracji oraz wielu innych miejscach.Przyznaję,że nigdy jeszcze nie byłam aż tak zmęczona.Jedyne o czym teraz myślę to pójść do łóżka i przespać cały dzień.A mam naprawę wygodne łóżko,więc jutro będzie trudno mnie z niego wyciągnąć.Ciocia właśnie dzwoniła do kierowcy,gdy przed nami zaparkował piękny samochód.Gdy drzwi się otworzyły wyszedł z niego CHŁOPAK.Spojrzał na mnie i na ciocię,wystraszyłam się tego spojrzenia.Miał w sobie coś takiego,czego się bałam,ale sama nie wiedziałam,co to było.
-Cześć,kochanie.Jak minął dzień?-powiedział patrząc na Emmę.Matko,co się tutaj dzieje?! Spojrzałam na moją ciocię,która szła w jego kierunku.Chwilę potem go przytuliła i się pocałowali.Moja idolka,kobieta,która była dla mnie przykładem teraz romansuje z młodszym.Nie wierzę!Ten chłopak puścił do mnie oczko,przez co poczułam się gorzej.Jedyne,co mogłam teraz zrobić to uciec...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ten rozdział dedykujemy Ani (3 fance Dady),która zajęła 1 miejsce w konkursie w kategorii dziewczyny.Kochamy was i do następnego :) Komentować/Uśka i Tuśka

niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 7

 Dedyk dla Julki :*
Po spotkaniu z Alexem weszłam do domu i zobaczyłam,że w kuchni ktoś jest.O matko to moja CIOTKA ,która mieszka w Francji,a dokładniej w Paryżu.Hahaha podobno to miasto zakochanych ,ale siostra mojej mamy i tak jest samotniczką.Zawsze z Kamilem dostajemy od niej dużo prezentów,ponieważ nie ma komu ich dawać.Jak na swój wiek wygląda bardzo młodo,no ale dużo lat to ona nie liczy , trzeba przyznać.
-Cześć ciociu-uściskałam kobietę ubraną w biały strój.
-Witaj kochanie,co tam u mojej ukochanej siostrzenicy?-zapytała ciocia Emma.
-Dobrze-uśmiechnęłam się do niej.
Pamiętam jak kiedyś mieszkała razem z nami ,potem dostała propozycję pracy w Francji i wyjechała.Była mi wtedy bardzo bliska,płakałam za nią.
Teraz ma swoją własną firmę i jest bogata.
-A Kamil?Słyszałam ,że ma dziewczynę-powiedziała kobieta o niebieskich oczach.
-Tak,ma.Idealnie się dobrali-gdy wypowiadałam te słowa do mojej głowy wrócił Dawid.
-Wiesz dlaczego przyjechałam?-zapytała siostra mojej mamy.
-Nie mam bladego pojęcia.
-Chciałabym byś pojechała ze mną do Paryża na czas ferii.
-Na serio?Tak bardzo się cieszę-o matko od zawsze chciałam zobaczyć Wieżę Eiffla.
-Zostaję tu do jutra,potem zaczynają wam się  ferie i wyjeżdżamy-uśmiechnęła się Emma.
Matko 2 pełne tygodnie w Paryżu,nie wierzę! A do tego jeszcze będę tam z kobietą,która od dziecka jest moją idolką.Ona zawsze jest zadbana,miła,po prostu nie da się jej nie kochać.Mogłabym teraz skakać ze szczęścia.
-Widzę,że się zgadzasz.
-Oczywiście,ale co na to rodzice?
-Jak wrócą,to z nimi pogadam.
-Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham.
-Domyślam się.A teraz chodź idziemy poplotkować-uśmiechnęła się promiennie.
Pamiętam ten jej uśmiech z DZIECIŃSTWA.Kiedy mała Ada coś przeskrobała mama ją karała,a ciocia próbowała pocieszyć i dawała po cichu ciasteczka czekoladowe.Kamil nie miał tak lekko,ponieważ był chłopakiem.Dla niego psocenie,to była normalna rzecz.Raz pocięliśmy mamie jej ulubioną sukienkę,była wściekła,ale potem powyrywaliśmy jej kwiatki z ogródka na przeprosiny.Biedna mama już nie wytrzymywała ,ale wtedy obok była ciocia Emma.Wytłumaczyła nam,że tak nie wolno i wtedy uśmiechnęła się dokładnie tak jak teraz.Moje wspomnienia z dzieciństwa są cudowne,nigdy ich nie zapomnę.Usiadłyśmy na kanapie w salonie i włączyłyśmy telewizor.
-No to może opowiesz mi o szkole?
-Jasne,w szkole jest super.Klasa mnie zaakceptowała ,mam cudowną przyjaciółkę .Nic dodać ,nic ująć.
-Ale widzę,że coś cię gnębi.Mi zawsze możesz się wygadać-spojrzała mi w oczy,próbując znaleźć w nich odpowiedź.
-No bo nie wszyscy są tacy mili.Jest jedna dziewczyna Marcelina ,która myśli,że jej wszystko wolno.
-Rozumiem,będzie dobrze.A jak chłopcy? Fajni chociaż?
-Tak,jeden jest nawet w moim guście-zrobiłam dzióbek jak prawdziwa dama.
-Aha,to takie buty.Musisz mi go pokazać i to koniecznie.
-Okej-uśmiechnęłam się do cioci Emmy.
-A Kamil ma jakichś przyjaciół w tym swoim akademiku?
-Tak,Konrada i Dawida-nagle posmutniałam ,co nie obeszło uwadze mojej cioci.
-Ada,masz mi coś jeszcze do powiedzenia?-podniosła jedną idealnie wyregulowaną brew.
-Dawid był pierwszym,który mnie pocałował.Z zaskoczenia,ale jednak-Emma cicho zachichotała.
-Jego też z chęcią poznam,a teraz moja droga panno czas na pieczenie babeczek.
-Och ciociu,przecież już z tego wyrosłam.
-Na babeczki ,nigdy nie jest się za starym.
-No niech ci będzie,ale potem idę się uczyć.
-No oczywiście,skarbie.
Razem z ciocią wygłupiałyśmy się przy pieczeniu babeczek z dobrą godzinę.Potem poszłam się uczyć i pakować do szkoły.Tak bardzo nie chcę tam iść.Jutro pani od j.francuskiego nie będzie i mamy zastępstwo z panią od j.polskiego.Czy Alex zawsze musi mnie prześladować? To chyba jego powołanie.Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę-krzyknęłam do osoby po drugiej stronie.
-Cześć to ja Dawid-powiedział brunet,wchodząc do mojego pokoju.
-Hej,co tam?
-Ada,dobrze wiesz jak jest.Tak bardzo za tobą tęskniłem.Na początku myślałem,że powiem to co czuję i odejdę,wtedy uczucie zniknie,ale tak się nie stało.To mnie jeszcze bardziej gnębi,bo nie wiem,czy mam na co liczyć.
-Dawid posłuchaj,dla mnie jesteś na prawdę bardzo ważny,ale musisz zrozumieć,że ja jeszcze nie umiem powiedzieć co czuję.
-Nie,ty wiesz co czujesz,tylko boisz się zaangażować.Ada,obiecuję ci,że jeśli będziesz ze mną nie stanie ci się najmniejsza krzywda-poszedł i przytulił mnie.
Znów to znajome ciepło.Powinnam była się odsunąć i nie brnąć w to dalej, dopóki nie określę się co do moich uczuć,ale co ja poradzę,że on tak na mnie działa.
-Wiesz,że cię kocham-powiedział to spoglądając mi w oczy.
To jego wyznanie było szczere,ponieważ jego oczy błyszczały jak gwiazdy na niebie.Nigdy nie myślałam,że zdarzy mi się coś podobnego i poznam tak cudownego chłopaka jak Dawid.
-Ja...-brunet pocałował mnie ,nie pozwalając mi dokończyć.
Gdy się od siebie odsunęliśmy,Dawid pogładził mój policzek tak bardzo delikatnie jakby używał do tego piórka.
-Mam pomysł.Niedługo mamy ferie,może gdzieś wyskoczymy?
-Dawid to cudowna propozycja ,ale ja nie mogę,ponieważ jadę z ciocią do Paryża na całe 2 tygodnie.
-Rozumiem i cieszę się razem z tobą.Baw się dobrze,tylko jak cię jakiś Francuz będzie zaczepiał,to dzwoń do mnie.Pamiętaj,że zawsze możesz na mnie liczyć.
-Dobra,będę pamiętać-uśmiechnęłam się do niego.
Nagle usłyszeliśmy chrząknie mojej cioci.Odwróciliśmy się w jej stronę,czekając aż coś powie.
-Przepraszam,że wam przeszkadzam,ale kolacja jest już gotowa.
-Jasne,ja i tak już się zbieram.No to do zobaczenia Ada-powiedział Dawid.
-Pa-odpowiedziałam mu.
-Do widzenia pani-zwrócił się do cioci Emmy.
-Do miłego zobaczenia-Dawid wyszedł,a siostra mojej mamy spojrzała na mnie.
-Który to jest?Przystojny i taki troskliwy.Wiem,że mogę mu ciebie powierzyć.
-To jest kolega Kamila-wiedziałam,że moja ciocia od zawsze ma dar do prześwietlenia intencji ludzi jednym spojrzeniem.
-Tak myślałam.A teraz szoruj na dół,bo ja sama tego wszystkiego nie zjem-powiedziała niebieskooka kobieta.
Po zjedzeniu kolacji,poszłam spać,a moja ciocia czekała na przyjazd rodziców,by zapytać się ich o ferie.Mam wielką nadzieję,że się zgodzą.
Ziewnęłam i przykryłam się kołdrą.Myślę,że czekają mnie 2 tygodnie przerwy i oderwania się od tych problemów...
Rano mój budzik jak zawsze zaczął dzwonić.Słońce świeciło i na niebie nie było ani 1 chmurki.Dziś do szkoły założę ten ZESTAW.Ten naszyjnik i kolczyki dostałam od cioci Emmy na moje 16 urodziny.Ja się pytam,dlaczego taka piękna i dobra kobieta jest samotna? Faceci są ślepi,ale mam nadzieję,że sobie kogoś znajdzie.Jak zawsze rano zeszłam na dół i zjadłam śniadanie,ale tym razem do szkoły odwoziła mnie ciocia.Kiedy wyszłyśmy z domu zobaczyłam jej samochód. O matko jaki cudowny! 10 minut później byłam już pod szkołą.Pomachałam cioci Emmie na pożegnanie i weszłam do szkoły.Pod klasą humanistyczną siedziała Ana i grała w grę na telefonie.
-Andżelika,czy tobie się przypadkiem nie nudzi?
-Tak,ale lepsza gra niż patrzenie się na to, jak Alex tuli Marcelinkę-spojrzałam w ich stronę i słowa mojej przyjaciółki okazały się prawdziwe.
Próbowałam wymusić uśmiech,ale moje próby nic nie dały.Chwilę później zadzwonił dzwonek i czekaliśmy pod klasą.
-Hej Ada,ładną masz siostrę-powiedział Bartek.
-Ja nie mam siostry.To jest moja ciocia,ale przykro mi nie masz u niej szans.
-Ej psujesz marzenia.Ale na serio?Ona wygląda tak młodo.
-Nie mam powodu by cię okłamywać-uśmiechnęłam się do niego,gdy pani Grajek otwierała drzwi do sali.
Jak najszybciej podbiegłam do ławki mojej i Alexa.Usiadłam z brzegu i rozpakowałam się.
-Ładnie dziś wyglądasz-powiedział Alex.
-Dziękuje,ale może lepiej skup się na lekcji
-Przepraszam,jeśli powiedziałem coś nie tak-uśmiechnął się do mnie.
-Nie,po prostu myślę,że twoje komentarze i zachowanie nie są odpowiednie-uśmiech zszedł mu z twarzy.
-Taak,tylko ciekawe ,dlaczego jeszcze wczoraj umiałaś się do mnie tulić i ze mną flirtować-powiedział poważnym tonem.
No Ada teraz jest odpowiednia chwila by powiedzieć mu co myślisz.
-Wiesz...-moja wypowiedź została przerwana przez polonistkę.
-Panna Nowak i Pan Black ,jeśli macie coś ciekawego do powiedzenia,to nie krępujcie się ,chętnie posłuchamy-powiedziała surowym tonem nauczycielka.
Wszystkie oczy skierowane były na nas,czułam jak zaczynam się czerwienić.Ale to nie było najgorsze,gdyby można było zbijać wzrokiem,to Marcelina siedziała by już we więzieniu.
-Przepraszamy-nauczycielka wróciła do lekcji,ale Marcelina nie przestała nas obserwować.
Reszta lekcji bardzo się dłużyła,nauczyciele nie zadawali nam prac domowych,ponieważ nie chcą nam psuć ferii.Po całym dniu spędzonych w szkole przyznaję,że jestem bardzo zmęczona i tym razem to nie wina pani Zalewskiej,która kazała nam biegać na W-F'ie.A przede mną jeszcze pakowanie ubrań do Francji.Ach...przyda mi się ta chwila odpoczynku.
-Ada,zaczekaj-krzyknął mi znajomy głos.
Odwróciłam się i spostrzegłam Alexa,idącego w moją stronę.Jeszcze tego mi brakuje,żeby być szczęśliwą.
-No słucham.
-Co z projektem?-zapytał brunet.
-Spotkamy się po feriach, ok?
-A dlaczego nie podczas tej przerwy?
-Ponieważ wyjeżdżam.
-Taak,a gdzie?
-Ach...do Paryża.
-Łał,to fajnie.Mam nadzieję,że dostanę kartkę-gdy się do mnie przybliżył poczułam zapach jego perfum.
-Jak będę miała czas to nie ma sprawy-próbowałam się zachować przyjacielsko.
-To co chciałaś mi powiedzieć na j.polskim?-zapytał chłopak o morskich oczach.
Nareszcie jest odpowiedni moment,by mu to powiedzieć.Dajesz,uda ci się.
-Alex,ja nic nie sugeruję,ale to poszło za daleko.
-Co poszło za daleko?
-Posłuchaj,masz dziewczynę,którą kochasz i niech tak zostanie-brunet zaniemówił.
-Alex,wszędzie cię szukałam.Musimy jechać,bo nie zdążymy na ten maraton w kinie-powiedziała Monika.
-Żegnaj Ada i udanych ferii-dlaczego to zabrzmiało jak pożegnanie na zawsze.
Tak jest lepiej i dla niego i dla mnie.A po za tym nie myśl już o tym,bo teraz jedziesz na wymarzone mini wakacje.Życie,jednak potrafi zgotować niespodzianki.Idąc ulicą cały czas się uśmiechałam,myślałam o tym jak będzie fajnie.Nagle obok mnie zatrzymało się auto i wysiadła z niego Marcelina.Jej buzia mówiła,że nie jest w dobrym humorze.
-Masz,to ci się przyda-wyjęła z portfela pieniądze.
-Ale,ja tego nie chce.
-Weź to jako akceptacje naszego układu.
-Jakiego układu?
-Ty weźmiesz pieniądze i raz na zawsze znikniesz z życia Alexa.Zrozumiano?
-A co jeśli się nie zgodzę?
-Wtedy ja zniszczę twoje życie.Tak ja ty rujnujesz moje,zabierając mi kogoś kogo kocham.
-Ja nikogo ci nie zabieram.
-Tak czy inaczej uważaj,bo mogą spotkać cię nie przyjemności-Marcelina otworzyła drzwi do swojego auta i wsiadła do niego.
Na przodzie siedział kierowca,ponieważ ona jest za młoda na prowadzenie.
-Dlaczego mi to robisz?
-Bo ze mną się nie zadziera,dziewczynko-powiedziała to surowym i poważnym tonem.
Pamiętaj obiecałaś sobie,że nie będziesz płakać.Chwilę później odjechała i śladu po niej nie było.Dobrze,że przed wyjazdem powiedziałam Alexowi,to co tak długo w sobie kłębiłam.Życzę mu szczęścia z Marceliną,bo na to zasługuje.A ja zaczynam się pakować i czekać,co przyniosą mi 2 najbliższe tygodnie.Wiem,że zapamiętam te ferie,ale czy będę je wspominać dobrze...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ten rozdział dedykuję Julce,która zajęła 1 miejsce w konkursie(w kategorii chłopcy). Dziękujemy,na życzenie masz długi ;) Do następnego/Uśka i Tuśka  

sobota, 3 maja 2014

Koniec konkursu !

NA POCZĄTKU CHCEMY PODZIĘKOWAĆ WSZYSTKIM ZA ZGŁOSZENIA!!! WSZYSCY Z WAS OTRZYMAJĄ DEDYKI <3 ALE SĄ OSOBY ,KTÓRE SIĘ WYRÓŻNIŁY I ONE OTRZYMAJĄ NAGRODĘ GŁÓWNĄ.
Chłopcy:                                                                                           
3.Andżelika  (Alex)
2.Natalia  (Konrad)
1.Julia  (Dawid)
Dziewczyny:
3.Lili (Marcelina)
2.Cosiek (Natalia) 
1.Ania (Ada) 
 Jak dla nas wszyscy wygraliście,dziękujemy jeszcze raz.ROZDZIAŁ JUŻ NIEDŁUGO :D/Uśka i Tuśka :*

czwartek, 1 maja 2014

KONKURS :*

Cześć nasi kochani tu Uśka i Tuśka,ostatnio mamy mało czasu,ale niedługo napiszemy następny rozdział :)
A dziś mamy dla was konkurs.Zasady są proste: szukacie 2 ładne zdjęcia lub gify  waszych ulubionych bohaterów,mogą być ze zwiastunu  (1 chłopaka, 1 dziewczyny) wysyłacie na adres: malinowskauska@gmail.com 
Będą nagrody w postaci dedyków i nie tylko <3 KOCHAMY WAS I DO NASTĘPNEGO :* Ci co chcą mogą na Facebooku :) Nie kopiować z bloga !!! Konkurs trwa do 4 maja :P