wtorek, 1 lipca 2014

Nagroda dla Cośka :*

Dziś jestem umówiona z Julką,na koncert i nie wiem w co mam się ubrać?! Ona zawsze mnie gdzieś wyciągnie,ostatnio byłyśmy na zakupach,a raz nawet w zoo.Kocham ją no,ale proszę cię nogi mnie już bolą od ciągłego chodzenia.Dobra wezmę coś wygodnego i ładnego.TO będzie fajne.No Natalia wyglądasz spoko,tylko jeszcze włosy uczeszę i jestem gotowa.
-Gdzie się tak stroisz?-powiedziała moja siostra(czyt.diabeł wcielony) Karolina.
-Gdzieś,nie twoja sprawa.
-Uuu...mamo,a Natalia idzie do chłopaka.
-Zamknij się,małpo-do pokoju weszła moja mama.
Spojrzała na mnie i się uśmiechnęła.Och,już wiem co się zbliża.
-Wyglądasz ślicznie,tylko pamiętaj przed 23 w domu-powiedziała moja rodzicielka.
-Jasne,kocham cię-wzięłam torebkę i wybiegłam na autobus.
Wsiadłam w 98 i w 30 minut byłam już przy arenie.Spostrzegłam Julę wyglądała super,dobra idę...
Po koncercie wyszłyśmy,ale okazało się,że moja przyjaciółka musiała już uciekać.Przytuliłyśmy się na pożegnanie i Julka poszła w stronę tramwaju.
Jak ja jej zazdroszczę,że ma tak blisko do domu,za to ja będę tłukła się w autobusie.Wyjęłam telefon by sprawdzić,czy ktoś do mnie nie dzwonił.O matko za 15 minut będzie 23,mama mnie zabije.Wbiegłam w pierwszą lepszą ciemną uliczkę,lecz nagle zauważyłam,że jest tu strasznie ciemno.Pierwszy raz w życiu zaczęłam się bać i to bardzo.Wszystko wydawało się takie wielkie i straszne,czułam się jak w horrorze.Tylko żeby zaraz nie wyskoczył jakiś potwór.Hahaha ja i moja wyobraźnia.Gdy tak szłam,coś w ciemności się poruszyło.To jakaś sylwetka ludzka szła w moim kierunku.
Natalia tylko nie wpadaj w panikę nic się nie dzieje,tylko jesteś sama w wąskiej ciemnej uliczce.O matko!Nagle postać stanęła w świetle latarni.Był to młody,przystojny CHŁOPAK.Pomimo jego wyglądu budził we mnie grozę,ale ciekawiło mnie,co ode mnie chce.
-Witaj,śliczna.Co tutaj robisz,może potrzebujesz przewodnika?-uśmiechnął się do mnie łobuzersko,mierząc mnie wzrokiem.
-Cześć,dzięki za pomoc,ale się śpieszę.
-Nie przyjmuję odmowy,maleńka-przybliżył się do mnie na tyle żebym poczuła  jego perfumy.
Mogłabym patrzeć na niego wiecznie,ale z drugiej strony bałam się go jak cholera.Chłopak wziął kosmyk moich włosów i włożył mi je za ucho.Pochylił się do mojego ucha tak,że poczułam jego ciepły oddech na szyi.
-Mówiłem ci już,że uwielbiam brunetki?
-Ja muszę iść-już miałam odejść,gdy jego ręka złapała mój nadgarstek.
-Kochanie ze mną się nie zadziera i mi się nie odmawia.A teraz będziesz grzeczną dziewczynką i pójdziesz ze mną,czy ci to się podoba,czy kurwa nie!-podniósł głos,a ja cała zadrżałam.
Dlaczego mi się to stało?Nigdy nie robiłam niczego złego,pomagałam mamie,uczyłam się tyle,ile potrzeba.Dobra,koniec z tym lepiej powinnam myśleć,co zrobi ze mną ten szaleniec?!
-Tylko żadnych wykrętów kotku,bo pokaże ci mój kochany pistolet.Czy to jest kurwa jasne,bo bardzo nie lubię się powtarzać?-spojrzał na mnie wzrokiem mordercy.
-Tak-teraz miałam już pewność,że nie jest to zwykły,miły chłopak tylko szaleniec.
Chłopak dotknął mojej dłoni i zaciągnął mnie do jakiegoś starego budynku.Kurde,ale tu śmierdzi papierosami.Po kilku minutach byliśmy w pokoju razem z jakimiś 3 innymi chłopakami.
-Uu...Bieber,ale laska ci się trafiła-powiedział blondyn o niebieskich oczach.
Pomimo że chłopcy byli ładni,żaden nie dorównywał Bieberowi-bo chyba tak miał na nazwisko,sama nie wiem.
-Spierdalaj,ona jest moja.Jeśli jeden z was tknie ją choć jednym palcem to już go nie ma jasne?-chłopcy pokiwali głowami,a Bieber zaciągnął mnie na górę.
-Siadaj-powiedział wskazując na łóżko.
Posłuchałam go grzecznie i usiadłam ,ale ciągle miałam złe przeczucia.
-Jak masz na imię?-zapytałam nieśmiało.
-Powiem ci moje,jeśli ty powiesz mi swoje?
-Dobrze,jestem Natalia.
-Justin,jakieś jeszcze pytania ?
-Po co jestem ci potrzebna?
-Nie twoja kurwa sprawa-podszedł do łóżka i popchnął mnie na nie.
Ręce trzymał po obu stronach mojej głowy i  patrzył mi w oczy.Bałam się bardzo,czy ktoś mógłby mi pomóc?Wiedziałam,że nie mogę się szarpać,bo ma on pistolet.
-Proszę,puść mnie.
-Spokojnie maleńka,nie zrobię nic czego byś nie chciała-uśmiechnął się chytrze.
Nagle usta Justina dotknęły moich,a jego ręce były w moich włosach.Potem całował moją szyję i złapał moje nadgarstki,też je później całując.Kiedy Justin posadził mnie sobie na kolanach,miałam najlepszą okazję by uciec.Popchnęłam go na łóżko i zeszłam z niego.Otworzyłam drzwi i nie patrząc za siebie zaczęłam biec.Słyszałam w oddali moje imię i przeładowanie pistoletu.Oni chcą strzelać! Po cichu zaczęłam uciekać ciemną uliczką.Udało mi się odnaleźć drogę,która zaprowadziła mnie na przystanek.Otworzyłam torebkę i zobaczyłam,że jest już północ,a ja jutro idę do szkoły.Lecz kilka minut później przyjechał autobus i pojechałam do domu.W drodze myślałam o tym,co mam powiedzieć mamie,kiedy przekroczę próg drzwi.Dojechałam w 20 minut i właśnie otwierałam drzwi,gdy w nich stanęła moja rodzicielka.
-Natalia,gdzie się podziewałaś?Tak bardzo się martwiłam!-była zła,ale widać było,że poczuła ulgę widząc mnie w drzwiach.
-Um...byłyśmy trochę pospacerować i tak jakoś zleciało-uśmiechnęłam się do mamy.
-Dobra,wybaczę ci ten jeden raz,ale masz szlaban na komputer.
-Ale mamo...
-A za "ale mamo"będzie kara na telefon.
-Ok,już nic nie mówię-uff...nie jest tak źle,gdyby mama wiedziała,co stało się naprawdę to by dopiero się działo.
Później poszłam się myć,ubrałam piżamę i położyłam się spać.Mam nadzieję,że jutro będzie lepszy dzień...
Rano obudziły mnie promienie słońca oraz mój budzik w telefonie.Nienawidzę poniedziałków,ale no cóż takie życie.Wybrałam losowe ubrania i pobiegłam zjeść śniadanie.Po 30 minutach byłam gotowa,wybiegłam z domu na tramwaj.Kilka minut później byłam już w szkole po salą od j.polskiego,lecz nie opowiem nikomu o tym,co się stało wczoraj.Muszę zapomnieć...
Gdy lekcje się skończyły,wybiegłyśmy ze szkoły.Oczywiście,jak zawsze z Julką żegnałyśmy się bardzo długo.Potem poszłyśmy w inne strony,znów.Lecz,gdy szłam drogą zobaczyłam jakiegoś mężczyznę,chyba na kogoś czekał.Chwila,chwila on szedł w moją stronę.Nie,to nie może być on!
-Witaj,słoneczko.Pamiętaj ode mnie nie uciekniesz,znajdę cię nawet na pierdolonym końcu świata-jego oczy były czarne jak noc.Już wiedziałam,że tak łatwo nie ucieknę.No chyba,że wcześniej mnie zastrzeli...

1 komentarz:

  1. Dziękuję ! Dziękuję ! Dziękuję ! BŁAGAM NAPISZ NASTĘPNY !!! <3

    OdpowiedzUsuń