niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział 19

Głupie życie!Co ja mam teraz niby zrobić?!Ucieczka mi nawet nie pomoże.Mam w sobie istotę żywą,małą mnie i Alexa.Nienawidzę go!Nie dość,że zrobił mi dziecko,to jeszcze teraz się tego wypiera.Co ja powiem Dawidowi?!Dzisiaj zaprosił mnie na spacer po parku.Czym zasłużyłam sobie na tak cudownego chłopaka?Niedługo przyjedzie ciocia Emma.Dlaczego ona nie może dostać upragnionego maluszka?Wbiegłam do domu,kierując się do sypialni.Położyłam głowę na zimnej ścianie,patrzyłam przez okno,podziwiając piękne widoki.Do oczu napłynęły mi łzy,nie umiałam ich powstrzymać.Moje życie zmieniło się diametralnie,przez jedną głupią imprezę i Blacka.Od dziś to nazwisko będzie najgorszym jakie słyszałam.Ja nic nie wiem o dzieciach.Kiedyś opiekowałam się dziećmi sąsiadki,ale to było dawno.O matko,pomocy!Głupie ŁZY,co mi po tym,że płyniecie i tak to nie pomaga.Do pokoju ktoś zapukał.
-Proszę-wytarłam łzy,a do pomieszczenia wszedł Dawid.
-No to co?Gotowa?-uśmiechnął się do mnie.
-Jasne-podałam mu rękę.
-Coś mi się zdaję,że będzie super.A wiesz dlaczego?
-Hmm...?
-Bo ty ze mną będziesz,maleńka-zarumieniłam się i wyszliśmy.
Powolnym spacerkiem szliśmy wzdłuż ścieżki.Rozglądałam się w około widząc rozbawione dzieci i zatroskane matki,które stoją u ich boku.Czy ja też taka będę?Nie wiem dlaczego,ale nagle odechciało mi się spaceru.
-Ej!Co się stało?-zapytał brunet zatroskanym głosem.
-Chyba nic-odpowiedziałam Dawidowi.
-Słucham...
-Już nic-zostałam pocałowana w nos.
-Jakby coś jestem tutaj.
-Wiem...
-To co lody?
-Jak ty mnie dobrze znasz-złapałam mojego towarzysza za rękę i pobiegliśmy do pana z lodami.
Zjadłam swój zimny przysmak pierwsza przez co podjadałam go Dawidowi.Chłopak uśmiechnął się i oddał mi swojego loda.To było takie słodkie!Gdy kończyłam jedzenie smakołyku poszliśmy nad jezioro.Ukucnęłam przy nim i zanurzyłam rękę.Przypomniało mi się jak kiedyś przychodziłam tutaj z tatą.Można było się tutaj kąpać,więc mała Ada miała swoje małe koło z kaczuszką i wskakiwała do wody.Nie wierze,że niedługo ja tu będę przychodzić z moim dzieckiem,które jest Alexa.Powiem wam,że ostatnio tak bardzo go nienawidzę i co najgorsze boję się,że stracę Dawida.Kto chciałby chodzić z ciężarną?!Matko,jak to brzmi!Chce zniknąć,znaleźć się w miejscu,gdzie będę tylko ja i Dawid.
-O czym rozmyślasz,maleńka?-zapytał piękny brunet.
-O tobie-uśmiechnęłam się do niego.
-Szkoda,że kiedy o mnie myślisz jesteś smutna.
-Po prostu na początku myślałam o tacie i to mnie zmartwiło.
-A co się stało z twoimi rodzicami?
-Mama wyprowadziła się od ojca,ponieważ on ma inną-na to wspomnienie moje oczy zaszkliły się od łez.
-Maleństwo,nie chciałem-podszedł i mnie przytulił.
-To nie twoja wina.Czasami warto popłakać...
-Obiecaj mi,że mnie nie zostawisz.
-Obiecuję!Kocham cię najbardziej na świecie.
-Wiesz jak długo na to czekałem?
-A ty wiesz jak długo zbierałam się by ci to powiedzieć?
-Hmm...nie wiem.
-Osz ty!-odwróciłam się i zostałam pocałowana.
-To na przeprosiny.
-Pf...
-Oj nie drażnij mnie.
-Bo?
-Bo cię złapię i po gilgoczę.
-W snach-odsunęłam się i zaczęłam biec.
Ach...ten wiatr we włosach,kocham to.Wiecie,że dzięki Dawidowi zapomniałam o wszystkich zmartwieniach.Jest moim bohaterem!Ale teraz muszę skupić się na uciekaniu.Ukryłam się za drzewem,by na chwilę odpocząć.To był błąd.
-Mam cię!-zaczął mnie gilgotać,a ja śmiałam się jak głupia.
-Prze...Przestań!-nie mogłam nic z siebie wydusić.
-Ok-wziął mnie na ręce i przytulił.
-Kocham cię!-krzyknęłam bardzo głośno.
-Ja ciebie też-zrobiliśmy noski-noski,a potem Dawid postawił mnie na ziemi.
-To co robimy?
-Chciałbym cię zaprosić do moich rodziców,jutro na obiad-kurde,co ja mam zrobić?!
-Dobra,ale co mam ubrać-brawo Ada,gratulacje za głupotę.
-Co chcesz-słodko się uśmiechnął.
-Ok,jakoś jestem dziś przybita.Przepraszam...
-Nie ma za co.Chodź,odprowadzę cię-złapał moją dłoń.
-A wejdziesz na herbatę?
-Nie chcę się wpraszać,maleńka.
-Ty jesteś zawsze mile widziany-zaczęliśmy iść do mojego domu.
Po 15 minutach byliśmy na miejscu.Otwierając bramę zauważyłam,że ktoś zostawił list.Kurde,jest do mnie!Otworzę potem,boję się co mogę tam znaleźć.Weszliśmy do domu i położyłam klucze w koszyku,który stał na mikrofali.Zaprowadziłam Dawida do mojego pokoju,ciągle nie mogę się przyzwyczaić.Usiadłam na łóżku,a brunet położył głowę na moich kolanach.
-Marzyłem o tobie,od kiedy cię poznałem-powiedział uśmiechając się do mnie,a ja zaczęłam bawić się jego włosami.
-Kocham cię-uświadomiłam sobie jaką głupią dziewczyną jestem.
-Fajnie tak czasami posiedzieć i pogadać.No nie?
-Z tobą wszystko jest cudowne-nigdy nie myślałam,że powiem takie słowa.
Chłopak podniósł głowę i pocałował mnie.Oddałam pocałunek,a potem poszłam zrobić herbaty.Obok mnie leżał ten list.Ciekawa otworzyłam go i przeczytałam zawartość.
''Jeśli myślisz,że ci pomogę w tym niby moim dziecku to się grubo mylisz.Dopóki nie będę miał na papierze,że jestem ojcem nie licz na alimenty.Jak mogłaś być taka przebiegła.Nie wierze,że mogłem się w tobie zakochać...A.B''
Zaczęłam płakać,a potem zakręciło mi się w głowie i złapałam się blatu.Dlaczego to zawsze spada na mnie?!Nagle zrobiło mi się nie dobrze i pobiegłam do toalety.Obiecuję sobie,że urodzę to dziecko,a potem dam Alexowi to na co zasłużył...


1 komentarz:

  1. Zostałaś nominowana do Libster Awards więcej informacji na moim blogu
    http://1dforeverinmyheart.blogspot.com/ Zapraszam i gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń